Witold M. Orłowski: Dwie prawdy o budżecie

Jak to jest z naszym budżetem? Z jednej strony świetnie. Ale z drugiej strony wpycha się natrętna myśl, że gdzieś na odległym horyzoncie malują się kłopoty.

Publikacja: 12.07.2017 23:57

Witold M. Orłowski: Dwie prawdy o budżecie

Foto: Rzeczpospolita

Tegoroczny budżet ma się znakomicie. W pierwszej połowie roku dochody były o kilka miliardów złotych wyższe od wydatków, zwłaszcza dzięki silnej nadwyżce odnotowanej w czerwcu.

Pewną rolę odegrała w tym rekordowo wysoka wpłata z zysku NBP za rok 2016 (paradoksalnie, z powodu specyficznej rachunkowości banku centralnego, największe zyski NBP odnotowuje wówczas, gdy złoty się osłabia – a gdy nasza waluta rośnie w siłę, odnotowuje straty).

Ale prawdziwych źródeł dobrej sytuacji budżetowej trzeba jednak szukać gdzie indziej. Z jednej strony, w szybko rosnącej konsumpcji, napędzanej wzrostem płac i hojnym wzrostem wydatków socjalnych. Z drugiej zaś – i za to Ministerstwu Finansów należą się brawa – sukcesowi w zakresie poprawy ściągalności VAT. Razem daje to większe wpływy podatkowe i pozwala chwalić się najlepiej od lat realizowanym budżetem.

Ale jednocześnie z radosnymi wiadomościami o nadwyżce budżetowej pojawił się inny komunikat, dość niepokojący. Grupa posłów PiS zgłosiła projekt dodatkowego opodatkowania paliw, po to, by znalazły się wreszcie pieniądze na remonty dróg lokalnych. Potrzeba takich wydatków istnieje, nie ma wątpliwości. I wygląda na to, że choć w budżecie mamy nadwyżkę, to tam się pieniędzy na to nie znajdzie.

I na tym właśnie polega problem, ujawniony nieco przypadkiem przez ową grupę posłów PiS. W budżecie mamy wprawdzie nadwyżkę, ale jednocześnie nasz budżet nie finansuje lub niedostatecznie finansuje absolutnie niezbędne wydatki – zwłaszcza te o charakterze prorozwojowym.

Zaraz, zaraz, jak to nie finansuje? A autostrady, a lotniska, a modernizowane linie kolejowe? Owszem, ale są to inwestycje, które stały się możliwe głównie dzięki dotacjom unijnym. W tych dziedzinach, w których można było po unijne pieniądze sięgnąć, odnotowaliśmy w ciągu minionej dekady ogromny postęp. Ale tam, gdzie ich nie było, zaniedbania są nadal ogromne. A w dodatku pieniędzy unijnych kiedyś będzie mniej niż obecnie.

Tymczasem struktura naszego świetnie wyglądającego w tym roku budżetu zmienia się, ale raczej w kierunku niekorzystnym. Rośnie udział wydatków „sztywnych", głównie o charakterze bieżącej konsumpcji. Zmniejsza się udział wydatków prorozwojowych – i pewnie będzie się zmniejszał nadal, w miarę wzrostu rachunku za obniżenie wieku emerytalnego i inne wyborcze obietnice składane przez polityków.

Dziś, na fali dobrej koniunktury i przy znacznych nadziejach na napływ pieniędzy z Brukseli, wszystko się dobrze trzyma. Jutro mogą przyjść kłopoty.

Witold M. Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula

Tegoroczny budżet ma się znakomicie. W pierwszej połowie roku dochody były o kilka miliardów złotych wyższe od wydatków, zwłaszcza dzięki silnej nadwyżce odnotowanej w czerwcu.

Pewną rolę odegrała w tym rekordowo wysoka wpłata z zysku NBP za rok 2016 (paradoksalnie, z powodu specyficznej rachunkowości banku centralnego, największe zyski NBP odnotowuje wówczas, gdy złoty się osłabia – a gdy nasza waluta rośnie w siłę, odnotowuje straty).

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację