Rz: Tradycyjna energetyka traci pozycję i musi na nowo zdefiniować swoje miejsce na rynku. Co w perspektywie 20–30 lat będzie motorem napędzającym rozwój branży?
Przed grupami energetycznymi stoi wyzwanie polegające na zmianie modelu biznesowego. Koncerny wytwórcze muszą przestawić się na dostarczanie różnego rodzaju usług. Sektor musi też redukować swój wpływ na środowisko m.in. przez zastąpienie emisyjnego paliwa tym czystszym, ale też poprzez proces digitalizacji. Dzięki niej do 2025 r. jednostki wytwórcze mogą emitować aż o 42,7 proc. mniej CO2 i jednocześnie ściąć koszty operacyjne o 27 proc. Będziemy też świadkami zdywersyfikowania się miksu w grupie odnawialnych źródeł energii. Obok rozpowszechnionej już energetyki wiatrowej i słonecznej rozwijać się będą elektrownie na biomasę i biogaz. Pojawią się jednostki geotermalne i siłownie na paliwo alternatywne, utylizujące odpady. Wsparciem dla przyrostu mocy z OZE będzie rozwijająca się elektromobilność. Używane w tych pojazdach baterie umożliwią magazynowanie energii, co da szansę na szybszą komercjalizację tej technologii – najpierw na użytek gospodarstw domowych, a później także obiektów użyteczności publicznej. Z drugiej strony uniezależni to odnawialne źródła od warunków atmosferycznych. Europę czeka też dyskusja na temat synchronizacji dopłat dla zielonych elektrowni. Konieczne jest porozumienie paneuropejskie, by przy otwartym rynku energii kraje zaczęły konkurować kosztami energii, a nie wysokością subsydiów.
Czy polski sektor jest pod wpływem podobnych czynników?
W pewnym sensie tak. Również musimy zdywersyfikować miks paliw wykorzystywanych w energetyce i ciepłownictwie. W przypadku tego ostatniego jest szansa na wykorzystanie potencjału tkwiącego w naszych elektrociepłowniach, które mogą produkować jednocześnie energię i ciepło.
Widzę też szansę na rozwój odnawialnych źródeł energii na obszarach wiejskich, posiadających połacie nieużytków rolnych, gdzie można produkować biomasę czy biogaz. Nawet rozwój najdroższych dziś technologii OZE może w ostatecznej kalkulacji okazać się tańszy. Państwo nie tylko zyska dodatkowe podatki do budżetu, ale również uniknie wydatków na wsparcie tych źródeł i zaoszczędzi na kosztach CO2, nie mówiąc o kosztach zdrowotnych.