Patrycja Klarecka: Dwa filary pomocy dla firm

Chcemy wspierać przedsiębiorców finansowo, ale także ich szkolić, inspirować i zapewniać doradztwo - zapowiada Patrycja Klarecka, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości

Publikacja: 18.06.2018 22:04

Patrycja Klarecka: Dwa filary pomocy dla firm

Foto: materiały prasowe

Komisja Europejska przedstawiła projekt nowego budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027. Jaki ocenia pani tę propozycję?

Wiemy już, że Polska pozostanie największym beneficjentem unijnego budżetu, co jeszcze kilka miesięcy temu nie było takie oczywiste. Propozycje Komisji Europejskiej są na razie wstępnym projektem, który będzie dopiero negocjowany na forum unijnym. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że zrobi wszystko, by nowy budżet był dla naszego kraju jak najkorzystniejszy. Nowe zasady przydziału środków polityki spójności - przedstawione przez KE - przewidują, że wielkość funduszy będzie nadal powiązana z bogactwem regionów, ale są też kryteria dodatkowe, takie jak bezrobocie wśród ludzi młodych, niski poziom szkolnictwa, zmiany klimatyczne oraz przyjmowanie i integracja migrantów. Z perspektywy PARP, istotne jest, że znaczna część środków z polityki spójności ma być skierowana na innowacje i wsparcie małego biznesu, co pozwoli nam kontynuować nasze programy.

A jak w PARP postępuje podział dotacji dla firm z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój na półmetku realizacji perspektywy 2014-2020?

Proporcjonalnie do upływu czasu tej perspektywy finansowej. Mamy już podpisanych niemal 1 300 umów z przedsiębiorcami na ponad 44 proc. przyznanych PARP pieniędzy. Do końca tego roku chcemy podpisać umowy na ok. 70 proc. środków, którymi dysponujemy.

Ambitny plan. Kolejne 30 proc. w pół roku?

Tak, ale wcześniejsze doświadczenia pokazują, że perspektywa finansowa ma swoją dynamikę i w okresie, w który właśnie wchodzimy, wszystko, także zawieranie umów, zaczyna się kumulować. Pojawiają się nowe projekty, wracają też do nas poprawione wcześniejsze wnioski, co powoduje, że tzw. wskaźnik sukcesu w poszczególnych konkursach poprawia się. Z ubiegłorocznych konkursów mamy już zarekomendowane do wsparcia projekty o wartości ponad 500 mln zł.

I co z umowami na nie?

Właśnie je zawieramy. Średni czas podpisywania umowy to 3-6 miesięcy.

Długo…

Długo, ale nie wynika to z opieszałości PARP. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców na etapie składania i oceny wniosków pracujemy na oświadczeniach. Dopiero firmy, których projekty zostają wybrane do dofinansowania, muszą dostarczyć nam komplet dokumentów na etapie podpisywania umowy, a to zajmuje przedsiębiorcom trochę czasu. Choć chcę podkreślić, że współpracujmy z władzami lokalnymi, aby dotowane inwestycje przebiegały sprawnie.

W ubiegłym roku weszła w życie nowelizacja tzw. ustawy wdrożeniowej, która upraszcza procesy związane z korzystaniem z funduszy unijnych. Liczę, że zwiększy to zainteresowanie przedsiębiorców środkami unijnymi, zwłaszcza firm, które do tej pory nie korzystały ze wsparcia. Właśnie zakończyliśmy ocenę wniosków w ogłoszonym w styczniu tego roku konkursie Internacjonalizacja MŚP w ramach Programu Operacyjnego Polska Wschodnia. Jest to pierwszy konkurs rozstrzygany zgodnie z możliwościami, które daje znowelizowana ustawa wdrożeniowa. Przedsiębiorcy na etapie oceny merytorycznej mogli poprawiać lub uzupełniać wnioski. I większość z nich z tego skorzystała. Dzięki temu aż 75 proc. ocenianych projektów uzyska dofinansowanie. W poprzednich konkursach rekomendowanych było od 20 do 40 proc. ocenianych projektów.

A ile w ogóle firm korzysta z programów unijnych?

Szacunki są różne, ponieważ  przedsiębiorcy korzystają z wielu programów publicznych. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że 4 proc. środków na inwestycje przedsiębiorstw pochodzi ze środków publicznych. Badanie to nie obejmuje mikrofirm. Biorąc pod uwagę, że mikrofirmy mają mniejszy potencjał do pozyskiwania środków, można przyjąć że ok. 5 proc. środków na inwestycje firm pochodzi ze środków publicznych.

Przewiduje pani zmiany w Programie Inteligentny Rozwój?

W ramach drugiej osi POIR, która dotyczy wsparcia otoczenia i potencjału przedsiębiorstw do prowadzenia działalności B+R+I, uruchamiamy w połowie tego roku dwa nowe instrumenty. Pierwszy, z budżetem 70 mln zł, dotyczy rozwoju firmy poprzez wzornictwo. Podobny instrument oferujemy dla firm z makroregionu Polski wschodniej. I widzimy, że zaczyna on przynosić ciekawe efekty. Są branże jak np. meblowa, gdzie innowacje obywają się właśnie w sferze designu. Choć patrzymy na ten temat szeroko, traktując rozwój w oparciu do design jako jedną z form działalności innowacyjnej, bo nie chodzi tu tylko o estetykę, ale również o ergonomię produktu, dobre wykorzystanie surowców czy optymalizację produkcji. Będziemy dofinansowywać cały proces projektowy od analizy potrzeb firmy po prototypowanie i testowanie produktu, a także doradztwo związane z jego komercjalizacją. Co ważne, w ramach tego instrumentu są również pieniądze na inwestycje, dzięki którym przedsiębiorca może sfinansować m.in. maszyny potrzebne do produkcji. Wszystko w ramach jednego wniosku aplikacyjnego, żeby przedsiębiorca mógł we współpracy z raz wybranym profesjonalnym projektantem wypracować jak najlepsze rozwiązanie.

A druga nowość?

To wsparcie dla startupów w ramach programów akceleracyjnych, których koncepcja powstała na bazie doświadczeń naszego pilotażowego programu ScaleUp. Budżet na to działanie to 120 mln zł. To nie będą środki na inwestycje kapitałowe - takimi instrumentami dysponuje PFR Ventures czy NCBiR, ale na dopracowanie rozwiązań przygotowanych przez startupy do potrzeb dużych i średnich firm. Chcemy ukierunkować działania startupów na odbiorców ich technologii, by na jak najbardziej wczesnym etapie mogły zweryfikować biznesową przydatność swojego pomysłu. ScaleUp przyniósł przełom z jednej strony w podejściu do rozwoju startupów, a z drugiej dał impuls korporacjom do poszukiwania innowacji poza swoją organizacją. Nowym instrumentem chcemy wzmocnić te postawy i przyspieszyć rozwój nowych innowacyjnych biznesów.

A jak wygląda zainteresowanie waszymi najważniejszym aktualnie dotacjami pn. Badania na rynek?

Nie jest to instrument przeznaczony na wsparcie prostych projektów inwestycyjnych polegających na modernizacji czy rozbudowie infrastruktury produkcyjnej. To środki na wdrożenie w firmach wyników prac badawczo-rozwojowych. Konkursy cieszą się dużym zainteresowaniem przedsiębiorców. Zwykle złożone wnioski przekraczają dwukrotnie budżet dostępny w danym konkursie. Jednak później sprawa rozbija się o brak innowacji, która powinna być najistotniejszym elementem projektu. Dlatego wskaźnik sukcesu w tym działaniu – rozumiany jako liczba zawartych umów w stosunku do złożonych wniosków – wynosi obecnie 33 proc.

Projektów jest dużo, ale innowacji niewiele?

Pamiętajmy o tym, co mówiłam wcześniej – na rynku jest mnóstwo firm, które nie korzystają z dotacji. Chcemy dotrzeć do tych, które realizują innowacyjne projekty. Dotacje, których udzielamy umożliwią im szybszy rozwój i szybciej będzie widać ich wpływ na gospodarkę.

Z konkursu na konkurs dopasowujemy lepiej ten instrument do realiów polskich firm. Nowością, którą wprowadziliśmy w obecnym konkursie jest możliwość uzyskania dotacji również na wdrożenie zakupionych na rynku wyników prac badawczo-rozwojowych. Liczę, że przyniesie to więcej wartościowych projektów, a jednocześnie udrożni współpracę firm z jednostkami naukowymi, które dysponują wynikami badań.

W tym działaniu dużo energii wkładamy we wsparcie przedsiębiorców w realizacji projektów. Chcemy żeby mieli poczucie, że Agencja jest ich partnerem, że są to nasze wspólne projekty. Pracujemy też nad ciągłym upraszczaniem działań i nad przekonywaniem przedsiębiorców, że warto po dotacje sięgnąć. Przedsiębiorcy wiedzą już, że nie są to łatwe pieniądze. Dwie poprzednie perspektywy UE pokazały im, że można wiele zyskać, ale też trzeba się pilnować. Projekty muszą być zrealizowane zgodnie z zamierzeniami.

A co dzieje się w Programie Operacyjnym Polska Wschodnia, którym też się zajmujecie?

W nim 70 proc. środków mamy już zakontraktowanych. Do końca 2017 r. podpisaliśmy umowy na wszystkie inwestycje drogowe i te związane z transportem miejskim, a to są duże inwestycje.

W „Polsce Wschodniej” ruszają teraz na dobre platformy startowe wsparcia start-upów?

Za nami udany pilotaż. 14 czerwca zamykamy nabór wniosków od operatorów platform startowych w regularnym konkursie, w którym budżet jest pięć razy większy. Jeszcze w tym roku rozpoczną się pierwsze inkubacje, a w kolejnym roku najlepsze startupy będą mogły ubiegać się o wsparcie finansowe bezpośrednio w PARP.

Te granty przypominają mi nieco równie popularne, co i kontrowersyjne e-dotacje z programu „Innowacyjna Gospodarka”. Finalnie start-up może dostać 800 tys. zł, tak jak to było na początku e-dotacji. Nie obawia się Pani nieco rozliczania tych grantów?

Kwota jest podobna, ale to zupełnie inne instrumenty. Celem działania 8.1 było uruchomienie biznesów opartych o świadczenie usług cyfrowych, niekoniecznie innowacyjnych – to nie był program dla startupów. Również w samym mechanizmie wsparcia jest zasadnicza różnica. Otrzymanie dotacji jest poprzedzone inkubacją, w trakcie której eksperci pomagają zweryfikować rynkowy potencjał pomysłu i przygotować model biznesowy i biznes plan. Dopiero tak profesjonalnie przygotowany podmiot może aplikować o dotację. W pilotażu, z 2300 pomysłów biznesowych zgłoszonych do platform, proces ten przeszło 190 firm, a dotacji udzieliliśmy finalnie 102 start-upom. To 5 proc. ogółu wszystkich pomysłodawców. Selekcja jest więc spora. Pojawiły się naprawdę ciekawe pomysły. Komisja Europejska była pod wrażeniem.

Badając wyniki pilotażu Komisja Europejska pochylała się nad pojedynczymi projektami?

Tak, na spotkaniach prezentowaliśmy przykładowe projekty, a naprawdę było z czego wybierać. Niektóre z nich to innowacje na poziomie światowym. Wybrane przez nas startupy oferują bardzo różne produkty czy usługi: od rozwiązań IT na potrzeby różnych branż, gier komputerowych, przez rozwiązania z zakresu automatyki i robotyki, biotechnologii, elektromobilności, po maszyny rolnicze, czy innowacyjne kosmetyki. Widzimy już pierwsze efekty tych projektów, niektórymi poważnie zainteresowali się prywatni inwestorzy, fundusze VC czy aniołowie biznesu. Przykładem może być spółka Cadway, rozwijająca projekt samochodowych nadwozi kompozytowych i aluminiowych. Albo Digi Glass – pomysłodawca i producent szyb, które dzięki sterowaniu zasilaniem zmieniają stopień przeźroczystości. Inny przykład - projekt spółki Prognosis dotyczący wdrożenia innowacyjnego oprogramowania, które służy optymalizacji procesu zakupu oraz zużycia energii elektrycznej, nagrodzony pierwszym miejscem w międzynarodowym konkursie Google.

Polska wschodnia zadziwiła?

Zdecydowanie tak. Drugim ważnym elementem programu platform startowych jest budowa ekosystemu wsparcia innowacji w Polsce wschodniej. Powstają tam partnerstwa parków naukowo-technologicznych, inkubatorów, uczelni, dużym firm. Jeśli te partnerstwa się ugruntują i utrzymają , będą stanowić trwałą wartość dla gospodarki na obszarze Polski Wschodniej.

Jednak nawet dobrze rokujące start-upy to i tak wielka niewiadoma?

To prawda, dlatego docelowo chcielibyśmy dojść do modelu z powodzeniem stosowanego przez amerykańską agencję DARPA. Chodzi o możliwość przerwania dotowania prac jeśli widać, że dalej projekt przestaje rokować rynkowo. Aktualnie problemem jest to, że jak ktoś dostanie dotację, to musi projekt skończyć i rozliczyć. W kontekście start-upów takie podejście ma bardzo duże znaczenie, bo zależy nam na finansowaniu sensownych projektów z szansą wejścia na rynek.

Z kolei w Programie Operacyjnym Wiedza Edukacja Rozwój (POWER) zajmujecie się modnym ostatnio tematem sukcesji firm rodzinnych dzieląc dotacje na szkolenia i doradztwo w tym zakresie?

POWER to program elastycznie reagujący na potrzeby społeczno-gospodarcze. Takim problemem jest niewątpliwie starzenie się twórców polskich firm i utrudnienia prawne i psychologiczne w przekazaniu zarządzania następcom. Należy pamiętać, że sukcesja to nie tylko kwestia rodziny, ale całej firmy – w tym pracowników i współpracowników. W firmach rodzinnych w Polsce zatrudnionych jest ok. 1,5 mln osób. To pokazuje jak ważną kwestią jest sukcesja w kontekście utrzymania miejsc pracy. Obecnie około 30 proc. polskich firm rodzinnych ma ponad 20 lat. Do tej pory kwestia sukcesji nie była raczej postrzegana jako problem, natomiast w tej chwili jest to wręcz problem pierwszoplanowy. W momencie śmierci właściciela jednoosobowej firmy przestaje ona istnieć. W czwartym kwartale tego roku zaoferujemy wsparcie doradcze i szkoleniowe, które ma pomóc przedsiębiorcy przygotować się do sukcesji. Wielu właścicieli firm nie zdaje sobie sprawy jak czasochłonny i pracochłonny jest to proces. Nie można też zapominać o aspektach psychologicznych – mamy bowiem do czynienia z przedsiębiorstwem zbudowanym nie tylko na relacjach zawodowych, ale również, a może przede wszystkim, na relacjach rodzinnych, gdzie sfera prywatna bardzo mocno oddziałuje na funkcjonowanie firmy. Chcemy doprowadzić do sytuacji, aby we współpracy z nami powstał plan sukcesji, który właściciel będzie mógł wdrożyć.

 Często właściciele firm rodzinnych to osoby o konserwatywnym podejściu do biznesu, a jeśli chcemy skierować gospodarkę na innowacyjne tory, to musi nastąpić wymiana pokoleniowa. W firmach rodzinnych potrzebni są menedżerowie, którzy potrafią wdrażać innowacje. Temat jest na czasie, na ukończeniu są prace nad ustawą o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej. Nasze działania są tu komplementarne z działaniami Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.

Chcecie nie tylko finansować dotacjami inwestycje firm, ale też pełnić rolę centrum doradztwa, inspiracji i informacji. Stąd powołanie centrum rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw?

Centrum rozwoju MŚP to marka, pod którą chcemy skupić wszystkie nasze działania szkoleniowe, doradcze i networkingowe. Realizujemy dużo takich działań, a teraz chcemy je zaoferować przedsiębiorstwom w sposób uporządkowany, komplementarny do dotacji. Badania pokazują, że tzw. smart money jest dla rozwoju firm równie ważne jak pieniądze. Dlatego uruchamiamy takie programy jak np. Akademia Menedżera MŚP czy Akademia Menedżera Innowacji. Chcemy, aby pomoc PARP dla firm opierała się na dwóch filarach. Pierwszy to pieniądze, a drugi to szkolenia, doradztwo i pomoc w nawiązywaniu relacji biznesowych.

Niedawno powstała też Rada Programowa ds. Kompetencji. Ma ona być częścią systemu, który zniweluje niedopasowanie kompetencyjne pracowników do potrzeb przedsiębiorców?

Nawet najlepszy program nauczania nie nadąży za zmieniającymi się potrzebami rynku pracy. Stąd problem niedopasowania kompetencji. Nie oznacza to jednak, że nie należy w tym obszarze podejmować działań. Wręcz przeciwnie - od wielu lat obserwujemy niedostateczny przepływ informacji od przedsiębiorców do instytucji szkoleniowych i edukacyjnych. Naszym zadaniem jest udrożnić ten kanał komunikacji i zbudować platformę współpracy, gdzie przedstawiciele rządu, organizacji pracodawców i przedsiębiorców oraz instytucji szkoleniowych i edukacyjnych będą mogli ze sobą rozmawiać o tym, jakie kompetencje są potrzebne w perspektywie najbliższych kilku lat i co można zrobić, żeby wspierać ich rozwój. W rezultacie chcielibyśmy możliwie minimalizować niedopasowanie kompetencyjne i skrócić czas potrzebny pracodawcy na pozyskanie i wdrożenie pracownika do swoich obowiązków. Istotną rolę w konstruowaniu modelu kooperacji szkolnictwa z przedsiębiorcami odgrywać będzie system rad ds. kompetencji. Takie systemy działają w innych krajach od Wielkiej Brytanii po Australię i się sprawdzają. Rady sektorowe tworzą się oddolnie. Nie tworzy ich państwo, ale stowarzyszenia, organizacje branżowe, pracodawcy czy uczelnie. Rada programowa będzie zbierać efekty prac rad sektorowych i rekomendować rozwiązania, również prawne, korzystne dla rozwoju systemu edukacyjnego w Polsce pod kątem niwelowania luk kompetencyjnych na rynku pracy.

PARP chce na nowo określić swą pozycję wśród agend rządowych?

 

Powołanie Grupy Polskiego Funduszu Rozwoju pomogło uporządkować działania instytucji rozwojowych. Polski system instytucji rozwoju tworzy 9 podmiotów, które posiadają w swojej ofercie niemal 90 produktów skierowanych do szerokiego grona odbiorców –przedsiębiorców, innowatorów czy samorządów. Wcześniej te instytucje ze sobą nie rozmawiały, dziś oferują komplementarnie produkty, które odpowiadają na potrzeby bieżące, ale też, co bardzo ważne, długofalowe wyzwania zapisane w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Morawieckiego.

Patrycja Klarecka - prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości od 1 kwietnia 2016 r. Wcześniej pracowała na stanowiskach kierowniczych m.in. na GPW w Warszawie (2014-2016), w BZ WBK (2010-2014) oraz Telewizji Polskiej (2004-2010) i PZU (2002-2004). Absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację