Rząd niemiecki nie ukrywa, że będzie ostro lobbował za jego kandydaturą. Uważany jest za jastrzębia i zwolennika silnego euro. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że gdyby to on dzisiaj był prezesem EBC, Grecy nie byliby traktowani tak łagodnie.
Axel Weber Europejski Bank Centralny zna doskonale, bo jest tam jednym z członków rady zarządzającej. Jest również członkiem rady dyrektorów Banku Rozliczeń Międzynarodowych. 53-letni dzisiaj Weber jest profesorem ekonomii na uniwersytecie kolońskim, a do momentu objęcia stanowiska szefa Bundesbanku był członkiem Rady Pięciu Mędrców przy niemieckim rządzie.
Został wybrany na szefa banku centralnego Niemiec w 2004 r., zastępując na tym stanowisku Ernesta Welteke uwikłanego w aferę korupcyjną. Miał wówczas dwóch rywali – wiceministra finansów Caio Koch-Wesera oraz wiceministra finansów Alfreda Tacke.
Jego zdaniem za obecny kryzys nie jest odpowiedzialna nietrafiona polityka pieniężna, ale zbyt liberalne regulacje w instytucjach finansowych. Argumentuje, że gdyby to banki centralne zajmowały się oceną ryzyka, to w bankach komercyjnych niepotrzebni by byli prezesi. Jest również jednym z najbardziej zagorzałych krytyków agencji oceny wiarygodności kredytowej. A o wprowadzaniu nowych regulacji zniechęcających do podejmowania przez banki nadmiernego ryzyka mówi: – Będziemy musieli je wprowadzać i zupełnie się nie przejmować tym, co kto na ten temat mówi.
Obecny prezes EBC Jean-Claude Trichet zwolni stanowisko w 2011 r. Przygotowania do wyboru jego następcy już się zaczęły. „Financial Times” napisał, że kraje strefy euro wyraźnie lobbują na rzecz Webera. Na początek mają poprzeć Portugalczyka Vitora Constancino na stanowisko wiceprezesa EBC, co tym samym ma odebrać krajom południa UE prawo do forsowania własnego kandydata na stanowisko prezesa ECB. Wiadomo, że do poparcia Constancino jest gotowa Francja. Zapewne Francuzi nie będą mieli nic przeciwko Weberowi, Niemcom zaś bardzo zależy na tym, by obywatel ich kraju objął jakieś prestiżowe europejskie stanowisko.