[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/03/29/pawel-czurylo-podatkowy-bonus-polityczny-klopot/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Okazuje się jednak, że to, podatnicy poprawią kondycję budżetu, płacąc więcej za żywność, mieszkania czy usługi budowlane. Podwyżka stawek VAT może się przełożyć nawet na 35 mld zł dodatkowych wpływów do kasy państwa. To tyle pieniędzy, ile minister skarbu ma zebrać z prywatyzacji w ciągu dwóch lat. Albo prawie 15 proc. planowanych na ten rok wszystkich wpływów do budżetu. Z punktu widzenia głównego księgowego Polski kwota niebagatelna.

Ale politycznie dla wielu wyborców podwyżka VAT może być nie do zaakceptowania. Przecież zdrożeją produkty codziennego użytku. Minister finansów pewnie więc wolałby znaleźć 30 mld zł oszczędności albo wypchnąć wydatki na taką skalę poza budżet, jak to zrobił chociażby z tymi na budowę dróg. Byle tylko nie zwiększać podatków. Ale o tym, że w 2010 r. kończy się okres stosowania obniżonych stawek VAT, było wiadomo od kilku lat. Teraz jednak jest już pewnie za późno, by przekonać innych członków UE do utrzymania obecnych stawek nad Wisłą.

Minister finansów niewątpliwie ma problem. Z jednej strony kondycja kasy państwa się poprawi, ale z drugiej podwyżka cen może pokrzyżować plany zdobycia przez PO większości w kolejnym parlamencie. A minister finansów chce przecież zostać posłem tej partii. Z łatką tego, który podnosi podatki, będzie to trudniejsze, niż myślał.