[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/04/07/lukasz-rucinski-panstwo-jako-tworca-i-tworzywo/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Dlaczego to niepokojące? Ustawowy nakaz sprzedaży elektryczności przez giełdę miał wprowadzić na ten rynek element swobodnej gry podaży i popytu i zwiększyć jego konkurencyjność.
Ta historia to świetny przyczynek do dyskusji na temat państwowej własności w gospodarce. Państwowa PGE uczyniła z przepisów przez państwo stanowionych zbiór martwych artykułów. I nikt nie może mieć pretensji do zarządu spółki. Jej szefowie postąpili tak, jak postąpiłby każdy dobry menedżer – zagwarantowali firmie pewność przychodów na sześć lat, odsuwając też w czasie skutki niekorzystnych dla niej regulacji. Jako właściciel dałbym im premie. Tyle że jest nim państwo.
Co zatem teraz zrobią jego przedstawiciele? Prawdopodobnie nic. Nakaz zerwania kontraktów PGE na prąd nie wchodzi w grę, bo to i kary, i zmniejszenie przychodów spółki. A dobry właściciel nie psuje swojej własności. Zresztą Skarb Państwa chce w tym roku znów sprzedać część akcji PGE, więc to, co jest korzystne dla wyceny spółki, jest też korzystne dla budżetu.
Swobodny handel energią będzie musiał poczekać na lepsze czasy. Wtedy z pewnością państwo zajmie się tym, co jest jego podstawowym zadaniem w gospodarce – tworzeniem warunków do wolnej konkurencji. Tylko kiedy rząd uzna, że czasy są wystarczająco dobre?