Lekko nie będzie

Pierwsze dwa miesiące roku były wyjątkowo korzystne dla finansów publicznych. Tyle że miało to niewiele wspólnego z bieżącą sytuacją makroekonomiczną. Nadwyżka budżetowa na początku roku była przede wszystkim odłożonym skutkiem dobrej sytuacji finansów publicznych w roku 2007.

Publikacja: 20.02.2008 00:55

Lekko nie będzie

Foto: Rzeczpospolita

Już w lutym Ministerstwo Finansów wprowadziło pierwsze poprawki urealniające założenia makroekonomiczne tegorocznego budżetu. Podniesiono wskaźnik średniorocznej inflacji z 2,3 do 3,6 proc.

Poprawniej oszacowano wskaźnik wzrostu wynagrodzeń, podnosząc go w okolice 8 proc. Nie zmieniono za to przewidywanego tempa wzrostu gospodarczego.Wprowadzone zmiany w parametrach makro zmierzają wyraźnie w kierunku zwiększenia prognozy dochodów tegorocznego budżetu o ok. 5 mld zł (0,4 proc. PKB). Jest to bez wątpienia związane z chęcią przedłożenia w marcu KE poprawionego programu konwergencji, z którego wynikałoby, że trzeci rok z rzędu Polska spełnia nominalne kryterium deficytu GG, wobec czego stosowanie wobec nas procedury nadmiernego deficytu nie znajduje dłużej uzasadnienia.

O ile kierunek zmian wprowadzonych w założeniach makroekonomicznych jest słuszny (można co najwyżej polemizować z konkretnymi wielkościami – patrz tabelka niżej), o tyle budowanie na tej podstawie optymistycznego scenariusza dla sektora finansów publicznych w średnim horyzoncie czasowym budzi już poważne wątpliwości.Faktycznie inflacyjnie napędzane dochody budżetu mogą być w tym roku wyższe o ok. 5 mld zł. Trzeba jednak pamiętać, że wyższa tegoroczna inflacja wpłynie negatywnie na wydatki indeksowane do wykonanej, a nie prognozowanej, inflacji w roku 2009. Czyli to, co budżet zarobi dzisiaj, zmuszony będzie jutro wydać z nawiązką.

Nadal przy tym jestem zdania, że budowanie średniookresowego scenariusza makro na założeniu 5-proc. wzrostu jest nadmiernie optymistyczne. Lepiej byłoby to robić przy dynamice PKB w latach 2009 – 2010 średnio o 1,5 pkt proc. niższej.

Moje szacunki wskazują, że wzrost średniorocznej inflacji w 2008 roku do 3,8 proc., wzrost dynamiki wynagrodzeń w gospodarce do ok. 10 proc. oraz obniżenie tempa wzrostu do 4,4 proc. w roku 2009, przy zachowaniu dotychczasowych zasad waloryzacji świadczeń i niewzruszonych mechanizmach indeksacji, wywołają wzrost wydatków i spadek dochodów w roku 2009 o 0,7 proc. PKB.

Do tego dochodzą zidentyfikowane już koszty obniżki PIT szacowane na 9 mld zł (0,8 proc. PKB). Jeśli MF chciałoby podtrzymać zapowiedź spadku deficytu sektora o 0,5 proc. PKB, oznaczałoby to – jak widać – między rokiem 2008 a 2009 konieczność dostosowania fiskalnego rzędu 2 proc. PKB. Łagodnie mówiąc, może to być trudne.

Trzeba przy tym pamiętać, że rachunek ten nie obejmuje kosztów likwidacji zadłużenia służby zdrowia (ok. 9 mld zł). Nie ma w nim też uwzględnionych żadnych dodatkowych pieniędzy na sferę budżetową (zgodnie z regułą: nie ma reform – nie ma dodatkowych środków).

Wydaje się, że trudności związane ze zbilansowaniem finansów publicznych w warunkach rosnącej inflacji, malejącego tempa wzrostu, rosnących wynagrodzeń oraz rosnących stóp procentowych, czemu towarzyszą niezbyt przychylne warunki w otoczeniu zewnętrznym polskiej gospodarki, są dziś nadal mocno niedoszacowane.

Autor jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu, prowadzi własną firmę doradczą JJ Consulting

Już w lutym Ministerstwo Finansów wprowadziło pierwsze poprawki urealniające założenia makroekonomiczne tegorocznego budżetu. Podniesiono wskaźnik średniorocznej inflacji z 2,3 do 3,6 proc.

Poprawniej oszacowano wskaźnik wzrostu wynagrodzeń, podnosząc go w okolice 8 proc. Nie zmieniono za to przewidywanego tempa wzrostu gospodarczego.Wprowadzone zmiany w parametrach makro zmierzają wyraźnie w kierunku zwiększenia prognozy dochodów tegorocznego budżetu o ok. 5 mld zł (0,4 proc. PKB). Jest to bez wątpienia związane z chęcią przedłożenia w marcu KE poprawionego programu konwergencji, z którego wynikałoby, że trzeci rok z rzędu Polska spełnia nominalne kryterium deficytu GG, wobec czego stosowanie wobec nas procedury nadmiernego deficytu nie znajduje dłużej uzasadnienia.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację