Kibic z Banku Anglii

Mervyn King - kontrowersyjny prezes Bank of England. Wczoraj przedstawił plan ratowania brytyjskiego systemu finansowego. Krytycy twierdzą, że mógł mu zapobiec

Publikacja: 22.04.2008 03:43

Kibic z Banku Anglii

Foto: AP

W ubiegłym roku zarzucano mu, że nie powinien być szefem Banku Anglii (BoA), bo nie sprostał wyzwaniom podczas kryzysu w banku Northern Rock. Doprowadzenie do upadku banku porównywano z daniem komendy: Ognia! w ciemnym zapełnionym widzami kinie. Zarzucanu mu, że o kryzysie w banku wiedział miesiąc wcześniej, zanim cała sprawa została publicznie wyjaśniona.

Skończył wszystkie najważniejsze szkoły biznesu. Studiował w Kings College w Cambridge, potem na Harvardzie. Później wykładał ekonomię na Harvardzie, w MIT i w Birmingham. W 1984 r. został profesorem w London School of Economics. Wśród jego studentów był Bob Parker, dzisiaj wiceprezes Credit Suisse Asset Management. – Już 30 lat temu miałem wrażenie, że King zajdzie wysoko. Ale gdyby ktoś mnie zapytał, czy dotrze aż do Banku Anglii, odpowiedź brzmiałaby: nie – mówi Parker.

King opuścił LSE w 1991 r. dla stanowiska głównego ekonomisty w BoA i był tam, kiedy w roku 1997 bank uzyskał swobodę decydowania o wysokości stóp procentowych. Awansował na stanowisko wiceprezesa i odpowiadał za raporty o inflacji, które przygotowywał wspólnie z Dannym Gabayem, dzisiaj dyrektorem w Financial Consulting.

– King jest człowiekiem bardzo poważnym, zwłaszcza w sprawach zawodowych, ale umie wypowiadać się w sposób mniej poważny, zwłaszcza kiedy podczas wystąpień odwołuje się do terminologii sportowej – mówi Gabay.

King zasiada w Komitecie Polityki Pieniężnej (MPC) od momentu jego utworzenia w 1997 r. i jest jedynym jego członkiem, który nie opuścił żadnego ze 125 posiedzeń. Ten 61-letni elegancki finansista uznawany w BoA za jastrzębia często sam głosował za podniesieniem stóp procentowych. – Potrafił wysłuchać racji wszystkich oponentów i nigdy nie narzucał swojego punktu widzenia – mówi prof. Stephen Nickel, który przez jakiś czas zasiadał w MPC. To dlatego Komitet jest tak wiarygodny – dodaje.

Jako jeden z najlepszych finansistów na świecie latem ubiegłego roku był uważany za jednego z najpoważniejszych kandydatów na stanowisko dyrektora generalnego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zwyciężyła wówczas francuska dyplomacja i Dominique Strauss-Kahn.

Prywatnie jest kibicem drużyny piłkarskiej Aston Villa, której przez jakiś czas powodziło się nie najlepiej.

Podczas zorganizowanego przez niego meczu pomiędzy pracownikami Banku Anglii i byłymi zawodnikami Aston Villa bank sromotnie przegrał. To chyba najlepszy dowód, że King potrafi sobie poradzić z największym nawet rozczarowaniem.

W ubiegłym roku zarzucano mu, że nie powinien być szefem Banku Anglii (BoA), bo nie sprostał wyzwaniom podczas kryzysu w banku Northern Rock. Doprowadzenie do upadku banku porównywano z daniem komendy: Ognia! w ciemnym zapełnionym widzami kinie. Zarzucanu mu, że o kryzysie w banku wiedział miesiąc wcześniej, zanim cała sprawa została publicznie wyjaśniona.

Skończył wszystkie najważniejsze szkoły biznesu. Studiował w Kings College w Cambridge, potem na Harvardzie. Później wykładał ekonomię na Harvardzie, w MIT i w Birmingham. W 1984 r. został profesorem w London School of Economics. Wśród jego studentów był Bob Parker, dzisiaj wiceprezes Credit Suisse Asset Management. – Już 30 lat temu miałem wrażenie, że King zajdzie wysoko. Ale gdyby ktoś mnie zapytał, czy dotrze aż do Banku Anglii, odpowiedź brzmiałaby: nie – mówi Parker.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację