Niedawno Stowarzyszenie Eksporterów Polskich wystosowało do premiera, ministra finansów i prezesa NBP list z apelem o podjęcie działań mających na celu powstrzymanie aprecjacji złotego, która pogarsza konkurencyjność firm. W pełni zgadzam się z tym, że władze powinny pomóc firmom. Ale nieco inaczej sformułowałbym konkretne postulaty.
Stowarzyszenie apeluje, by bank centralny zmienił politykę stóp procentowych, a rząd zmniejszył deficyt budżetowy i szybko wprowadził Polskę do strefy euro. Pierwszy postulat jest nierealny, ponieważ w Polsce głównym zadaniem banku centralnego jest dbanie o niską inflację, a nie kurs walutowy i krótkoterminowy wysoki wzrost gospodarczy. Doświadczenia krajów rozwiniętych z ostatnich 30 lat pokazują, że taka polityka jest w długim okresie najlepsza dla gospodarki. I basta.
Postulat szybkiego wejścia do strefy euro jest trafny, ale problem w tym, że najszybciej przyjmiemy wspólną walutę w 2012 lub 2013 r. A do tego czasu jeszcze można osiągnąć sporo sukcesów albo nabawić się wielu kłopotów.
Dlatego kluczowy jest postulat obniżenia deficytu budżetowego i na niego trzeba położyć największy nacisk. Deficyt w polskim wydaniu nie tylko podbija stopy procentowe, ale również dławi konkurencyjność gospodarki. Wydając miliardy na wcześniejsze emerytury, kasa państwa obniża aktywność zawodową Polaków i tym samym konkurencyjność gospodarki. Wydając kolejne miliardy na ubezpieczenia bogatych rolników, zapomina o edukacji i badaniach naukowych. Więc niech eksporterzy postawią jeden, ale jasny postulat: żeby państwo zaczęło wspierać całą gospodarkę, a nie tych, którzy umieją krzyczeć i blokować ulice.