Dotychczas głównym problemem RPP było zapewnienie uczestników życia gospodarczego – począwszy od gospodarstw domowych, przez związki zawodowe aż po przedsiębiorców – że nie ma pobłażania dla wysokiej inflacji. W tym celu władze monetarne przyspieszyły podwyżki stóp procentowych i na początku roku zdecydowały się na podwyżki miesiąc po miesiącu. Niestety, samo agresywne zacieśnianie polityki pieniężnej prawdopodobnie jest niezbyt skuteczną strategią ograniczania oczekiwań inflacyjnych i płacowych, o czym świadczą choćby niesłabnące postulaty związków zawodowych.

Zresztą taka nieskuteczność nie powinna nadmiernie dziwić. Otóż szybsze podwyżki stóp procentowych zapewne byłyby ważnym sygnałem dla ekonomistów oraz inwestorów na rynkach finansowych, jednak niekoniecznie dla innych odbiorców. Trudno bowiem uwierzyć, że to, czy stopy są podnoszone co miesiąc czy co kwartał, będzie mieć istotny wpływ na żądania związków zawodowych. W porównaniu ze społeczeństwami gospodarek rozwiniętych Polacy mają mniejszą świadomość mechanizmów, które łączą decyzje RPP oraz sytuację makroekonomiczną w kraju. Dlatego łatwo się domyślić, że przynajmniej część gospodarstw domowych może mieć problem ze zrozumieniem konsekwencji, jakie wiążą się z podwyżkami stóp procentowych. A bez tego trudno oczekiwać, że sygnały wysyłane przez RPP trafią do adresatów i okażą się skuteczne.

Jeżeli celem Rady jest powstrzymanie efektów drugiej rundy, a tempo zacieśnienia polityki monetarnej rzeczywiście nie jest kluczowe dla kształtowania oczekiwań inflacyjnych, to może nie trzeba się uciekać do agresywnych podwyżek stóp procentowych. Może do podtrzymania wiarygodności władz monetarnych wystarczy po prostu stopniowe zacieśnianie polityki pieniężnej, wspierane lepszą komunikacją z otoczeniem. Zamiast koncentrować się wyłącznie na podnoszeniu stóp procentowych miesiąc po miesiącu, warto skupić się na tym, aby gospodarstwa domowe oraz związki zawodowe otrzymały jasny komunikat, iż obecny wzrost inflacji ma tylko krótkotrwały charakter. Co prawda część członków Rady Polityki Pieniężnej już to robi w swoich publicznych wypowiedziach, jednak siła oddziaływania takiego przekazu byłaby znacznie poważniejsza, gdyby RPP w końcu mówiła jednym głosem.