Zakładnicy polityki Fed

Konrad Soszyński, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego: Od kilku lat mówi się o spadku znaczenia USA dla gospodarki światowej i przeniesieniu środka ciężkości do Azji i Europy. Jednak w polityce monetarnej Ameryka nadal pełni rolę hegemona

Publikacja: 25.06.2008 06:22

Zakładnicy polityki Fed

Foto: Rzeczpospolita

Red

Ostatni rok w gospodarce pokazał, że powiedzenie „jeśli USA kicha, to cały świat ma katar” straciło już trochę na aktualności, ale ostatnie tygodnie w polityce monetarnej potwierdziły tę tezę w 100 proc. Jeszcze pod koniec maja powszechne było przekonanie, że Europejski Bank Centralny nie zmieni stóp co najmniej do końca III kwartału, Fed będzie raczej zmagał się z tym, czy obniżyć stopy, czy utrzymać je bez zmian do końca roku, a RPP zatrzyma stopy na poziomie 6 – 6,25 proc.

Taka ścieżka była wynikiem szczególnego rodzaju „szantażu walutowego”, który Fed zastosował wobec EBC i pośrednio NBP. Oba banki miały od dłuższego czasu ochotę podnosić stopy ze względu na napięcia inflacyjne. Jednym z czynników, który je powstrzymywał, był strach o zbytnie umocnienie własnej waluty i negatywny wpływ na konkurencyjność międzynarodową firm. Oba bowiem były zakładnikami dysparytetu stóp, jeden między strefą dolarową a eurostrefą, drugi między strefą złotową a eurostrefą.

Od wybuchu kryzysu subprime w USA w ostatnie wakacje Fed postanowił walczyć ze spowolnieniem przez obniżki stóp. Liczył, że słabsze tempo wzrostu stanie się jego sprzymierzeńcem w walce z inflacją. Jednak władze monetarne USA zostały zaskoczone przez większe, niż przypuszczały, siły nowych gospodarek. Silny popyt na surowce w krajach rozwijających się w sytuacji słabego dolara podbił ceny surowców rozliczane w dolarach. Wysokie ceny ropy i żywności uderzyły w Amerykanów. Doprowadziło to konsumentów w USA do załamania nastrojów, które spadły do poziomów nienotowanych od lat 80.

Wreszcie raport Fed Dallas zasugerował, że kurs dolara na poziomie z 2001 r. zbiłby ceny ropy do ok. 80 dol. Dzień później Ben Bernanke zasugerował, że podwyżki stóp mogłyby pomóc walce z inflacją, a umocnienie dolara raczej nie zaszkodziłoby eksportowi USA. Ta wypowiedź była wskazówką, że Fed zmienia strategię i uważa, że mocny dolar (czytaj: wyższe stopy) to najlepsza (sic!) droga, by wyciągnąć konsumentów w USA z marazmu.

Niemal od razu przełożyło się to na zmianę języka EBC, który zapowiedział podwyżki stóp. To zaś otworzyło szerzej drzwi przed większymi podwyżkami w Polsce, co znalazło odbicie w wypowiedziach członków RPP.

Sekwencja tych zdarzeń pokazuje, że siła oddziaływania Fedu nadal daleko wykracza poza USA. Jak widać, dotyczy to nawet gospodarek tak słabo związanych cyklem koniunkturalnym w USA jak Polska.

Ostatni rok w gospodarce pokazał, że powiedzenie „jeśli USA kicha, to cały świat ma katar” straciło już trochę na aktualności, ale ostatnie tygodnie w polityce monetarnej potwierdziły tę tezę w 100 proc. Jeszcze pod koniec maja powszechne było przekonanie, że Europejski Bank Centralny nie zmieni stóp co najmniej do końca III kwartału, Fed będzie raczej zmagał się z tym, czy obniżyć stopy, czy utrzymać je bez zmian do końca roku, a RPP zatrzyma stopy na poziomie 6 – 6,25 proc.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację