Ostatni rok w gospodarce pokazał, że powiedzenie „jeśli USA kicha, to cały świat ma katar” straciło już trochę na aktualności, ale ostatnie tygodnie w polityce monetarnej potwierdziły tę tezę w 100 proc. Jeszcze pod koniec maja powszechne było przekonanie, że Europejski Bank Centralny nie zmieni stóp co najmniej do końca III kwartału, Fed będzie raczej zmagał się z tym, czy obniżyć stopy, czy utrzymać je bez zmian do końca roku, a RPP zatrzyma stopy na poziomie 6 – 6,25 proc.
Taka ścieżka była wynikiem szczególnego rodzaju „szantażu walutowego”, który Fed zastosował wobec EBC i pośrednio NBP. Oba banki miały od dłuższego czasu ochotę podnosić stopy ze względu na napięcia inflacyjne. Jednym z czynników, który je powstrzymywał, był strach o zbytnie umocnienie własnej waluty i negatywny wpływ na konkurencyjność międzynarodową firm. Oba bowiem były zakładnikami dysparytetu stóp, jeden między strefą dolarową a eurostrefą, drugi między strefą złotową a eurostrefą.
Od wybuchu kryzysu subprime w USA w ostatnie wakacje Fed postanowił walczyć ze spowolnieniem przez obniżki stóp. Liczył, że słabsze tempo wzrostu stanie się jego sprzymierzeńcem w walce z inflacją. Jednak władze monetarne USA zostały zaskoczone przez większe, niż przypuszczały, siły nowych gospodarek. Silny popyt na surowce w krajach rozwijających się w sytuacji słabego dolara podbił ceny surowców rozliczane w dolarach. Wysokie ceny ropy i żywności uderzyły w Amerykanów. Doprowadziło to konsumentów w USA do załamania nastrojów, które spadły do poziomów nienotowanych od lat 80.
Wreszcie raport Fed Dallas zasugerował, że kurs dolara na poziomie z 2001 r. zbiłby ceny ropy do ok. 80 dol. Dzień później Ben Bernanke zasugerował, że podwyżki stóp mogłyby pomóc walce z inflacją, a umocnienie dolara raczej nie zaszkodziłoby eksportowi USA. Ta wypowiedź była wskazówką, że Fed zmienia strategię i uważa, że mocny dolar (czytaj: wyższe stopy) to najlepsza (sic!) droga, by wyciągnąć konsumentów w USA z marazmu.
Niemal od razu przełożyło się to na zmianę języka EBC, który zapowiedział podwyżki stóp. To zaś otworzyło szerzej drzwi przed większymi podwyżkami w Polsce, co znalazło odbicie w wypowiedziach członków RPP.