Ale wystarczy pobieżna obserwacja tego sektora, by móc stwierdzić, że rzeczywistość skrzeczy i że codzienna praktyka odstaje od ankietowych deklaracji. Zbyt często mamy bowiem do czynienia z dość niefrasobliwym podejściem do zarządzania ryzykiem kursowym.
Wciąż bardzo popularna reakcja na zmiany na rynku złotego sprowadza się do stwierdzenia: „Powróci, na pewno powróci”. Wyjaśnienie takie zwykle słyszymy, gdy kurs oddala się w kierunku niekorzystnym dla niedoszłego hedgera. Oczywiście nie można wykluczyć, że rzeczywiście spełnią się marzenia i kurs powróci do wyczekiwanych obszarów. Ale postawa taka niewiele ma wspólnego z ograniczeniem ryzyka. Wprost przeciwnie. Zaświadczyć o tym może wielu polskich eksporterów, którzy od czterech lat czekają, aż kurs „powróci”.
Wciąż również mamy całkiem sporą grupę przedsiębiorców uparcie negujących tendencje kursowe, opierając się na stwierdzeniu: „Ale prognozy mówią co innego!” Zachowanie to polega na opieraniu decyzji dotyczących transakcji kursowych na tej z wielu rynkowych prognoz, które najbardziej rzeczonemu przedsiębiorcy odpowiadają. Zapomina się przy tym, że przedział prognoz rynkowych jest zwykle na tyle pojemny, iż każdy znajdzie w nim coś dla siebie. I eksporter, i importer.
Na przykład przedział prognoz dla kursu euro/złoty na koniec przyszłego roku to 3,10 – 3,75. Dla każdego coś miłego. Tyle tylko, że z punktu widzenia ograniczania ryzyka w takim przedziale powinniśmy wyszukać nie to, co nam się najbardziej podoba, lecz to, co nam najmniej odpowiada. Spójrzmy na analogię z życia codziennego. Jeśli przed weekendową wycieczką sprawdzimy odpowiednią ilość portali internetowych, to zwykle otrzymamy pełen przekrój prognoz pogody – od upałów do burz gradowych. Możemy oczywiście zawierzyć najbardziej korzystnej prognozie i beztrosko wyruszyć w plener. Ale bezpieczniej jest zabezpieczyć się przed najmniej korzystną prognozą i zabrać parasol.
Opisy podobnych postaw można mnożyć. Lecz nawet te wymienione wystarczą, by stwierdzić, że pewnie jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim w sektorze przedsiębiorstw obiektywne podejście do ryzyka kursowego zastąpi wciąż mocno zakorzenione podejście życzeniowe.