Nie zgadzam się z takim podejściem. Po pierwsze nadal uważam, że głównym czynnikiem wspierającym złotego są nasze fundamenty gospodarcze, w tym bardzo szybkie tempo wzrostu gospodarczego nawet przy zakładanym spowolnieniu. Po drugie korzystny jest też spread między polską stopą referencyjną a europejską. To wciąż sprzyja tzw. carry trade, czyli pożyczaniu w walucie niżej oprocentowanej i lokowanie tych środków w walucie wyżej oprocentowanej. A taką właśnie jest m.in. złoty.
W sytuacji, w której waluta wyżej oprocentowana się umacnia, inwestor zarabia podwójnie: na różnicy w oprocentowaniu i na umocnieniu waluty. Innym kluczowym czynnikiem jest tu ryzyko kraju. Im większe, tym bardziej ryzykowna jest strategia carry trade, gdyż zarobek maleje, kiedy waluta kraju o wyższym oprocentowaniu się osłabia. Tak długo więc, jak rynek postrzega wyżej oprocentowaną walutę jako mało ryzykowną, powinna ona być przedmiotem zainteresowania inwestorów.
Oczywiście mogą się pojawić dodatkowe czynniki zniechęcające do inwestowania w taką walutę. Może to być strategia realizacji zysków, czyli wyprzedaż waluty po to, by zrealizować wypracowany, np. kilkumiesięczny, zysk. Może to być też pojawienie się nowych, bardziej atrakcyjnych możliwości inwestycyjnych, co skutkuje przesunięciem części środków do nowych aktywów.
W przypadku złotego mieliśmy do czynienia z tymi efektami. Inwestorzy realizowali zyski z umocnienia złotego (od początku roku do pierwszych dni sierpnia złoty umocnił się o ponad 11 proc.). Drugim czynnikiem było odwrócenie się trendu na parze euro/dolar. Umocnienie dolara, któremu towarzyszył spadek cen ropy, nie było zaskoczeniem, gdyż jego słabość nie wynikała wyłącznie z czynników fundamentalnych. Była też pochodną spekulacji na cenach ropy. Wraz z ich spadkiem i umacnianiem dolara inwestorzy zredukowali swe pozycje w złotym, inwestując je na rynku USA. Jednak historia wskazuje, że takie zależności są krótkotrwałe. W dłuższym okresie przeważają fundamenty, a te Polska ma wciąż wyjątkowo atrakcyjne na tle strefy euro. Uważam, że w niedługim czasie złoty znów wróci do łask.
Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH