Druga wielka próba

Nick Reilly, wiceprezes General Motors na Azję i Pacyfik. Już raz pomógł GM wyjść z kryzysu, gdy zrestrukturyzował Daewoo. Kolejnym wyzwaniem są innowacje, które pchną koncern na nowe tory

Publikacja: 17.09.2008 02:40

Druga wielka próba

Foto: AFP

60-letni dzisiaj Reilly jest Brytyjczykiem. Z amerykańskim potentatem motoryzacyjnym związany od 33 lat.

Nie wygląda na wielkiego menedżera. Jest spokojny, cichy, przygarbiony. Przed fotoreporterami polującymi na jego zdjęcia najchętniej chowa się za grzywą szybko siwiejących włosów. Wieloletni prezes brytyjskiego Vauxhall Motors.

Zanim awansował na szefa General Motors na Azję i Pacyfik – najszybciej rosnący rynek koncernu – był dyrektorem brytyjskich fabryk GM w Ellesmere Port i Luton (w ramach restrukturyzacji GM Europe ta pierwsza już została zamknięta, podobny los czeka drugi zakład).

W 1996 r. został mianowany wiceprezesem General Motors Europe. Wcześniej był szefem amerykańskiego producenta na Meksyk i Stany Zjednoczone, odpowiadającym za sprzedaż, marketing i serwis.

Najwięcej korzyści dla koncernu przyniósł jednak jako szef GM Daewoo Auto Technologies (GM DAT). To on negocjował z Koreańczykami powrót swojej firmy na rynek tego kraju (GM był kiedyś udziałowcem Daewoo). Syndyk masy upadłościowej Daewoo Motor bardzo nie chciał ponownie sprzedawać Amerykanom trzeciego co do wielkości producenta samochodów w tym kraju. Reilly jest jednak znany nie tylko z umiejętności usprawniania sprzedaży i marketingu, ale i konsekwencji w działaniu. I to do tego stopnia, że gotów się upokorzyć, aby osiągnąć zamierzony cel. To dlatego na wielkich planszach reklamowych wywieszonych w największych koreańskich miastach pojawiły się zdjęcia Reilly’ego w niskim ukłonie. To był jego pomysł. Wierzył, że właśnie stosując się do miejscowych zwyczajów, przekona Koreańczyków, że Amerykanie wracają z dobrymi intencjami.

To on wymyślił, że prezes GM DAT powinien się ubierać tak samo jak pracownicy przy taśmie. Zażądał dla siebie burobłękitnej drelichowej kurtki, którą uparcie nosił, mimo że rękawy miała o dobre 30 cm za krótkie (Reilly ma prawie 2 m wzrostu).

To również Reilly namówił prezesa amerykańskiego koncernu Ricka Wagonera, żeby jak najszybciej wejść do Chin. I miał rację.

Teraz na tym rynku General Motors wyraźnie wyprzedza konkurencję. Volkswagen, drugi na liście producentów sprzedających najwięcej aut w tym kraju, ma wynik o 100 tys. egzemplarzy gorszy (910 tys. w 2007 roku). Także jego pomysłem było, aby uruchomić produkcję chevroletów w naszym kraju. I w tym roku z taśmy w warszawskiej FSO zjedzie 60 tys. sztuk modelu Aveo.

Brytyjska królowa Elżbieta II odznaczyła Nicka Reilly’ego Orderem Imperium Brytyjskiego w uznaniu zasług dla motoryzacji w tym kraju. Ma on już również najwyższe odznaczenia koreańskie.

60-letni dzisiaj Reilly jest Brytyjczykiem. Z amerykańskim potentatem motoryzacyjnym związany od 33 lat.

Nie wygląda na wielkiego menedżera. Jest spokojny, cichy, przygarbiony. Przed fotoreporterami polującymi na jego zdjęcia najchętniej chowa się za grzywą szybko siwiejących włosów. Wieloletni prezes brytyjskiego Vauxhall Motors.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację