Ale lepiej późno niż wcale. Teraz, już po szczycie 20 największych potęg gospodarczych świata, trzeba potroić wysiłki, aby przygotować wspólny plan działań na wypadek, gdyby gdzieś pojawiły się sygnały o grożącym niebezpieczeństwie.

Ale ratować trzeba nie tylko potężne gospodarki. Prawdą jest, że kłopoty potężnych gospodarek przekładają się na biedniejsze organizmy, ale zależność działa także w odwrotną stronę.

Plany pomocowe właściwie już funkcjonują – mniejszym krajom wystarczy nawet kilka miliardów dolarów, aby stanąć na nogi. A pieniądze na ten cel na szczęście jeszcze są. Teraz ważne jest, aby w dobie kryzysu dodatkowo nie utrudniać sobie nawzajem funkcjonowania. Dlatego tak ważny jest punkt o walce ze spekulacjami finansowymi i nieuczciwym postępowaniu instytucji finansowych. Nieraz mieliśmy już przykłady, gdy jeden nierzetelny raport potrafił wpłynąć na stabilność waluty czy zawirowania na giełdach.

Liczy się też deklaracja o nietworzeniu barier handlowych i większym zasilaniu środkami Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Być może należałoby pójść nawet krok dalej i przynajmniej na jakiś czas zmniejszyć lub zawiesić cła? To jest już jednak rola ekspertów, którzy będą pracowali nad konkretnymi rozwiązaniami. Do przywódców należy uścisnąć sobie dłonie, wymienić uśmiechy i... dojść do porozumienia, ale nie od dziś wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach, a te trzeba będzie rozgryźć w zaciszu gabinetów.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/16/elzbieta-glapiak-diabel-tkwi-w-szczegolach/]blog.rp.pl[/link]