Czy rzeczywiście są podstawy do obaw? Czy polski rynek jest na granicy załamania? W jakim stopniu skutki światowego kryzysu gospodarczego są widoczne w strukturze codziennych zakupów przeciętnego Polaka? Jak bardzo globalne załamanie gospodarcze widoczne jest w obrotach zwykłego osiedlowego sklepu w choćby takiej Wrześni?
Ostatnio pojawiło się nowe źródło danych o zakupach Polaków. Od ponad roku Centrum Monitorowania Rynku zbiera dane z kas fiskalnych z losowej, reprezentatywnej, ogólnopolskiej próby sklepów handlu tradycyjnego. Choć próba ta jest niezbyt liczna, a dane dotyczą jedynie sklepów tradycyjnych, to ze względu na metodologię zbierania i analizy danych badanie to wydaje się ciekawe. CMR raportuje dane transakcyjne, z kas fiskalnych, nieobarczone powszechnym problemem informacji zbieranych od producentów z hurtowni czy też opierających się na inwentaryzacji zapasów sklepowych.
Problem tego typu badań polega na rozbieżności w czasie pomiędzy sprzedażą w sieci dystrybucji a faktycznym zakupem dokonanym przez ostatecznego konsumenta. Dane zbierane z sieci dystrybucji są, po pierwsze, przesunięte w czasie co najmniej o miesiąc, po drugie, pokazują z natury rzeczy wygładzone trendy. Dane z kas fiskalnych są z tego punktu widzenia znacznie bardziej wiarygodne, bo zbierane w czasie rzeczywistym z bardzo dużą dokładnością.
[srodtytul]Imponujący wzrost[/srodtytul]
I pokazują one, że kryzys polskiego konsumenta jeszcze nie dopadł. Całkowita wartość sprzedaży w handlu tradycyjnym powszechnych dóbr konsumpcyjnych (FMCG) była w listopadzie tego roku co prawda mniejsza niż w październiku, lecz różnica pomiędzy październikiem a listopadem jest cykliczna. Co ważne, w tym roku spadek ten był znacz-nie mniejszy niż w zeszłym (10,7 proc.) i wynosił 6,7 proc.