Irlandzkiego cudu nie można powtórzyć w Polsce

- Polska jest inna. Jesteście znacznie większym krajem, z dużo większą liczbą mieszkańców. Nasze firmy wciąż będą inwestować nad Wisłą – mówi ambasador Irlandii Declan O’Donovan

Publikacja: 10.02.2009 01:23

Declan O’Donovan

Declan O’Donovan

Foto: Rzeczpospolita

[b]RZ: Czy Irlandczycy lobbowali w Brukseli przeciwko przeprowadzce fabryki amerykańskiego Della z Limerick do Łodzi?[/b]

[b]Declan O’Donovan:[/b] Nie lobbowaliśmy przeciwko Polsce. Doniesienia polskiej prasy o irlandzkim lobbingu były nieprawdziwe. Nie zostały dobrze odebrane w Dublinie.

Przenosiny Della do Łodzi odbiją się boleśnie na gospodarce Limerick. Utrata pracy jest zawsze bolesna. W Limerick ubędzie ok. 1,9 tys. miejsc pracy przy produkcji, jednakże ponad 2 tys. osób wciąż będzie pracować w Dellu w Limerick i Dublinie przy badaniach naukowych, rozwoju, logistyce czy innowacjach. W przeszłości byliśmy już w podobnej sytuacji, gdy opuszczała nas firma komputerowa Wang. Dell miał swoje powody do przenosin. Łódź jest tańsza i geograficznie bardzo atrakcyjna, a polski rynek szybko rośnie. Jednocześnie ostatnio Irlandia przyciągnęła do siebie wiele nowych firm wysokich technologii, takich jak Google, Facebook czy Zimmer.

[b]Czy decyzja o przenosinach Della do Polski wpłynęła na wizerunek Polaków w Irlandii?[/b]

Nie wydaje mi się. Wiem, że polscy pracownicy mają w Irlandii bardzo dobrą opinię. Zakładając, że w Irlandii jest przynajmniej 200 czy nawet 300 tysięcy Polaków, to wobec całej populacji Irlandii wynoszącej 4,5 miliona ludzi nie odnotowano zbyt wielu problemów. Irlandczycy i Polacy dobrze się dogadują. Na około 1,9 tys. straconych miejsc pracy w Limerick może 500 przypada na Polaków. Niektórzy z nich być może przeniosą się do Łodzi, ale nie wszyscy. Część zostanie w Irlandii.

[b]Jak spowolnienie gospodarcze wpłynie na bezpośrednie irlandzkie inwestycje w Polsce?[/b]

Nie widzę objawów spowolnienia w irlandzkich inwestycjach w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o branżę budowlaną. Dla wielu irlandzkich firm Polska jest perspektywicznym rynkiem, zwłaszcza w kontekście funduszy unijnych dla Polski z perspektywy lat 2007 – 2013 oraz modernizacji infrastruktury na Euro 2012.

Kiedy przyjechałem do Polski ponad trzy lata temu, całość irlandzkich inwestycji w Polsce, w tym inwestycje w nieruchomości, szacowano na ok. 4 mld euro. Teraz ostrożnie szacuję, że ich poziom zbliża się do 6 mld euro. Warto wspomnieć też o transferach pieniężnych od Polaków pracujących w Irlandii i innych krajach Unii Europejskiej. Dorównują one swoją skalą pomocy z funduszy unijnych i stanowią wielką szansę dla Polski, szczególnie w tworzeniu małych i średnich przedsiębiorstw. Kolejną pozytywną kwestią, którą obserwujemy, jest znaczny wzrost eksportu dóbr w obu kierunkach. Wartość handlu pomiędzy naszymi krajami za rok 2008 wyniesie ponad 1 miliard euro rocznie, czyli dwukrotnie więcej, niż kiedy przyjechałem do Polski w 2005 roku.

[b]Spada liczba Polaków szukających pracy w Irlandii. W pierwszych ośmiu miesiącach 2008 r. o numer ubezpieczenia socjalnego (PPS) ubiegało się 43 proc. mniej Polaków niż w tym samym okresie poprzedniego roku.[/b]

Liczba numerów PPS jest bardzo niedokładnym wskaźnikiem obrazującym liczbę Polaków w Irlandii. Niektórzy ludzie ubiegają się o PPS więcej niż raz, a ponadto na liczbę numerów PPS wpływają zjawiska sezonowe, jak np. pracujący latem studenci. Niektórzy Polacy wyjeżdżają, to fakt. Zdecydowana większość jednak zostaje. Dowodem na to może być sytuacja w Poznaniu. To miasto z niezwykle wysokim poziomem zatrudnienia (mniej niż 2 proc. bezrobocia), które teoretycznie powinno przyciągać powracających z Irlandii Polaków. Jednakże od władz Poznania dowiedziałem się, że powroty są sporadyczne. Część Polaków, zwłaszcza tych pracujących w sektorze budowlanym, który jest bardzo mobilny, przenosi się nie do Polski, ale np. do Londynu przeżywającego boom infrastrukturalny związany z igrzyskami olimpijskimi.

[b]Przez długi czas Polska chciała podążać tropem irlandzkiego „celtyckiego tygrysa”. Teraz przykład Irlandii nie jest już tak kuszący.[/b]

Nasza gospodarka jest bardzo mała i podatna na czynniki zewnętrzne.

70–80 procent irlandzkiego PKB pochodzi z eksportu dóbr i usług. Przez otwartość na światową gospodarkę jesteśmy bardzo wystawieni na jej zawirowania. Jednak elastyczność i to, że nie jesteśmy dużym krajem, sprawiają, że szybko potrafimy się regenerować.

Polska jest inna. Jesteście znacznie większym krajem, z dużo większą liczbą mieszkańców. Wasza gospodarka nie opiera się w tak dużym stopniu na eksporcie jak gospodarka irlandzka. System bankowy w Polsce nie jest tak dobrze rozwinięty jak w Irlandii, przez co nie jest tak podatny na kryzys. Kolejną ważną kwestią jest także położenie geograficzne. Irlandia ma bardzo silne związki gospodarcze z USA, Polska zaś z sąsiadami, szczególnie z Niemcami. W chwili obecnej nasze powiązanie z rynkiem USA jest dla nas problemem, ale kiedy Stany się podniosą, Irlandia na tym skorzysta. W Irlandii nie mamy tradycyjnego przemysłu ciężkiego, jaki dominuje np. na Śląsku. Z gospodarki rolniczej od razu przestawiliśmy się na gospodarkę opartą na usługach, innowacjach i produktach o wysokiej technologii. Widać więc wyraźnie, że nasze gospodarki bardzo się różnią.

[b]RZ: Czy Irlandczycy lobbowali w Brukseli przeciwko przeprowadzce fabryki amerykańskiego Della z Limerick do Łodzi?[/b]

[b]Declan O’Donovan:[/b] Nie lobbowaliśmy przeciwko Polsce. Doniesienia polskiej prasy o irlandzkim lobbingu były nieprawdziwe. Nie zostały dobrze odebrane w Dublinie.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację