Suplement do opracowanego przez NBP „Raportu na temat pełnego uczestnictwa Rzeczypospolitej Polskiej w trzecim etapie unii gospodarczej i walutowej” poświęcony implikacjom kryzysu finansowego dla integracji Polski ze strefą euro, zasługuje na szczególną uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze zawiera on tezę, że kryzys finansowy może przyczynić się do pogorszenia bilansu korzyści i kosztów przyjęcia wspólnej waluty. Po drugie suplement akcentuje „wysokie ryzyko” związane z wypełnieniem kryteriów z Maastricht oraz koszty, jakie mogą się wiązać z dążeniem do ich wypełnienia w warunkach trwającego kryzysu gospodarczego.
Głównym uzasadnieniem dla pierwszej tezy suplementu jest ryzyko nasilenia się tendencji protekcjonistycznych w krajach Unii, na które właściwą, zdaniem autorów raportu, odpowiedzią byłoby złagodzenie krajowej (autonomicznej) polityki monetarnej. Trudno zgodzić się z taką oceną. Po pierwsze doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że podjęte w niektórych rozwiniętych krajach UE próby powrotu do protekcjonizmu (np. propozycja rządowego wsparcia dla francuskiego sektora motoryzacyjnego w zamian za realokację produkcji samochodów z zagranicy do Francji) nie powiodły się, do czego w znacznym stopniu przyczyniła się zdecydowana postawa Komisji Europejskiej.
Po drugie zwalczanie ewentualnego protekcjonizmu poprzez rozluźnienie krajowej polityki pieniężnej musiałoby przyjąć postać znaczącego osłabienia kursu złotego, wspierającego cenową konkurencyjność krajowej produkcji. Jednak przestrzeń dla takiego osłabienia praktycznie nie istnieje. Ze względu na duży udział kredytów nominowanych w walutach obcych w aktywach sektora bankowego, znaczący spadek kursu złotego oznaczałby istotne zmniejszenie relacji funduszy własnych banków do ich aktywów ważonych ryzykiem.
[wyimek]Trudno się oprzeć wrażeniu, że autorzy raportu NBP pasywnie ocenili perspektywy spełnienia przez Polskę kryteriów z Maastricht [/wyimek]
W warunkach utrzymujących się barier w dostępie do kapitału wymusiłoby to na bankach ograniczenie akcji kredytowej, a więc działanie o skutkach odwrotnych do zamierzonych. Ponadto, nastąpiłoby wówczas pogorszenie sytuacji finansowej przedsiębiorstw i gospodarstw domowych posiadających zadłużenie nominowane w walutach obcych. To z kolei rodziłoby straty ponoszone przez sektor bankowy i związane z tym ryzyko dla stabilności całego systemu finansowego. Właśnie to zagrożenie skłoniło NBP do podjęcia w lutym wspólnej z innymi bankami centralnymi w regionie werbalnej interwencji walutowej. Chcąc zmniejszyć ryzyko silnego osłabienia złotego, rząd zwrócił się w kwietniu do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o przyznanie Polsce elastycznej linii kredytowej.