Czeka nas kolejny szok surowcowy

Rozmowa z dr. Fatihem Birolem, głównym ekonomistą Międzynarodowej Agencji Energetycznej

Publikacja: 25.05.2009 03:34

Czeka nas kolejny szok surowcowy

Foto: AP

[b]Rz: Dzisiaj Międzynarodowa Agencja Energetyczna przedstawi ministrom G8 raport o wpływie kryzysu finansowego na inwestycje w światowej energetyce. Jaki jest główny wniosek z tej publikacji?[/b]

[b]Fatih Birol:[/b] Chcemy zwrócić uwagę na głęboką zapaść w inwestycjach i zagrożenia, jakie ze sobą niesie ta sytuacja. Kryzys, który dzisiaj nęka światową gospodarkę, jest najgłębszym w nowoczesnej historii. Recesja w przemyśle jest bez precedensu. Po raz pierwszy od II wojny światowej, od kiedy ten wskaźnik jest badany, spadło na świecie zużycie energii elektrycznej. To sytuacja bez precedensu.

[b]Jakiej reakcji na ten raport oczekuje pan ze strony rządów?[/b]

Jeszcze przed wybuchem kryzysu ostrzegałem, że inwestycje w pozyskiwanie ropy i gazu są zbyt niskie. To stwarza poważny problem dla bezpieczeństwa zaopatrzenia w te nośniki w przyszłości. Zbyt mało jest również inwestycji pomagających walczyć z ociepleniem klimatu i zwiększających efektywność energetyczną. Tymczasem kryzys finansowy tę sytuację jeszcze pogorszył. Z naszych wyliczeń inwestycje w wydobycie ropy i gazu w roku 2009 w porównaniu z rokiem 2008 spadną o

21 proc., czyli o 100 mld dolarów. Obawiam się nawet, że w tym roku trzeba będzie dokonać korekty w dół. Co tydzień, a czasami wręcz codziennie, słyszymy o kolejnych inwestycjach, z których firmy muszą zrezygnować, bo nie mają na nie środków. Podobnie jest z inwestycjami w odnawialne źródła energii, gdzie może dojść do 38-procentowego spadku.

[b]Czy części z tych potrzeb nie zaspokajają pakiety pomocowe światowych mocarstw? Dodatkowe pieniądze na projekty energetyczne znalazła np. Unia Europejska.[/b]

Naturalnie pakiety stymulujące gospodarkę przygotowane przez kraje G20 są bardzo pomocne, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Abyśmy nie musieli się martwić o bezpieczeństwo energetyczne w przyszłości, nakłady te powinny być o wiele większe. Rządy powinny dokładnie przyjrzeć się swoim wydatkom i drastycznie zwiększyć nakłady na energetykę.

[wyimek]Jeśli inwestycje w wydobycie będą nadal spadały, ceny znów wzrosną gwałtownie, co będzie fatalne dla światowej gospodarki, bo jej odbudowa może całkowicie wyhamować[/wyimek]

Jednocześnie apelujemy do największych producentów ropy i gazu o zwiększenie inwestycji. Jeśli tego nie zrobią, możemy stanąć wobec poważnego zagrożenia już w latach 2012 – 2013.

[b]Czy to znaczy, że znów będziemy płacić po 150 dolarów za baryłkę ropy?[/b]

Tego się obawiam. Panuje powszechne przekonanie, że odbudowa światowej gospodarki przyjdzie z Chin, Indii i innych szybko rozwijających się krajów. A przecież w latach 2004 – 2008 wzrost popytu na ropę naftową pochodził właśnie z tych krajów. Jeśli więc inwestycje w wydobycie będą nadal spadały, ceny znów wzrosną gwałtownie, co będzie fatalne dla światowej gospodarki, bo jej odbudowa może całkowicie wyhamować. Średnia cena ropy w 2008 roku wyniosła 100 dolarów. Dzisiaj – jak na razie ok. 50 dolarów. Ta różnica 50 dolarów na baryłce dała rządom na świecie trzykrotnie większe wpływy niż wszystkie pakiety stymulacyjne razem wzięte. Powrót do wysokich cen ropy byłby wręcz zabójczy.

[b]Dzisiaj ropa kosztuje około 60 dol. za baryłkę. Ile musi kosztować, aby skłonić jej producentów do większych inwestycji?[/b]

Dla Kanadyjczyków, którzy zrezygnowali z największej liczby nowych projektów, to 75 – 80 dol. za baryłkę. Dla producentów z Bliskiego Wschodu to pułap znacznie niższy, chociaż król Arabii Saudyjskiej powiedział, że jest to właśnie 75 dolarów. Czyli ropa musi być droga.

[b]Czy tak samo zła jest sytuacja u producentów „zielonej energii”?[/b]

Według dostępnych danych inwestycje w wytwarzanie energii odnawialnej będą w tym roku niższe o 38 proc. niż rok temu. To fatalna wiadomość dla wszystkich firm z tego sektora, ale i dla reszty świata. W Stanach Zjednoczonych w I kwartale tego roku nikt nie kupił ani jednej turbiny wiatrowej. W Europie sytuacja nie jest tak dramatyczna, bo produkcja turbin jest dotowana. To prawda, że w sektorze ropy i gazu także jest spadek inwestycji, tyle że jest to branża z długą tradycją, bogata. Ale wytwarzanie „zielonej energii” jest jeszcze w powijakach i jeśli teraz zostało tak głęboko ugodzone, w przyszłości będzie bardzo trudno wrócić do dobrej kondycji i stać się prawdziwym graczem na rynku energetycznym.

[b]Powiedział pan, że producenci ropy i gazu będą się starali windować ceny. Za kilka dni będzie konferencja OPEC. Czy myśli pan, że kartel ponownie obniży wydobycie?[/b]

Naturalnie nie wiem, jaka zapadnie tam decyzja. Weźmy jednak pod uwagę, że dzisiaj ceny ropy wynoszą ok. 60 dolarów za baryłkę, podczas gdy na początku roku było to 32 dol. za baryłkę. Moim zdaniem OPEC weźmie pod uwagę, że od początku roku ceny się podwoiły, a gospodarka nie znalazła się jeszcze na ścieżce wzrostu.

[b]Kilka dni temu Chiny podpisały porozumienie z Brazylią o kredycie w wysokości 10 mld dol. w zamian za dostawy 200 tys. baryłek ropy dziennie przez kolejnych dziesięć lat. Podobne porozumienie Chińczycy podpisali w kwietniu z Rosjanami. Czy jest to nowy sposób na podtrzymywanie inwestycji przez te kraje, które ropy nie mają, a będą jej coraz więcej potrzebować?[/b]

Podczas kryzysu finansowego wielu rynkowych graczy ma kłopoty z dostępem do finansowania. Ale nie wszyscy są w takiej sytuacji. I właśnie Chiny wychodzą z tego kryzysu silniejsze. Ten kraj ma ponad

2 biliony dolarów rezerw i te pieniądze wydają na kupowanie aktywów na całym świecie – w Afryce, Ameryce Łacińskiej, w regionie Morza Kaspijskiego. W ten sposób po niskich dzisiejszych cenach kupują sobie pewność dostaw nośników energii w przyszłości. Nikt nie może o to mieć do Chińczyków pretensji, bo przecież jest to wolny rynek. Tyle że władze w Pekinie korzystają z kryzysu jak nikt inny i umacniają pozycję swoich firm w globalnej gospodarce.

[b]Co powinien więc zrobić rząd,który nie jest tak bogaty jak chiński, ale chce jednak zadbać o zapewnienie dostaw nośników energii?[/b]

Rządy krajów, które są importerami ropy i gazu, muszą przygotować strategię stopniowego uniezależniania się od tych źródeł energii. Naszym zdaniem, kiedy tylko skończy się kryzys, ceny ropy i gazu ponownie wzrosną, a dla krajów importujących ropę i gaz podstawą jest ochrona gospodarki przed niestabilnymi cenami tych nośników energii. To, co można zrobić, to znacznie zwiększyć efektywność wykorzystania tych surowców. Trzeba też postarać się o zwiększenie udziału źródeł alternatywnych. Takich jak chociażby energia nuklearna.

[ramka][b]CV[/b]

51-letni Fatih Birol zanim w 1995 roku został głównym ekonomistą MAE, przez sześć lat pracował dla OPEC. Jest Turkiem, absolwentem Politechniki w Stambule. Studia doktoranckie z ekonomii energetyki zrobił na Politechnice Wiedeńskiej. Nadzoruje publikacje prognoz energetycznych MAE, najważniejszych publikacji z tej branży na światowym rynku. [/ramka]

[i]Tytuł pochodzi od redakcji[/i]

[b]Rz: Dzisiaj Międzynarodowa Agencja Energetyczna przedstawi ministrom G8 raport o wpływie kryzysu finansowego na inwestycje w światowej energetyce. Jaki jest główny wniosek z tej publikacji?[/b]

[b]Fatih Birol:[/b] Chcemy zwrócić uwagę na głęboką zapaść w inwestycjach i zagrożenia, jakie ze sobą niesie ta sytuacja. Kryzys, który dzisiaj nęka światową gospodarkę, jest najgłębszym w nowoczesnej historii. Recesja w przemyśle jest bez precedensu. Po raz pierwszy od II wojny światowej, od kiedy ten wskaźnik jest badany, spadło na świecie zużycie energii elektrycznej. To sytuacja bez precedensu.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację