W poszukiwaniu kapitału

Emisja obligacji skierowana do inwestorów muzułmańskich ułatwiłaby Polsce rozmowy dotyczące dywersyfikacji dostaw ropy i gazu, a także pozyskanie pasywnego inwestora dla firm z sektora naftowego

Publikacja: 26.05.2009 03:41

Red

Czas kryzysu zmusza do poszukiwania nowych rozwiązań i pomysłów, które pomogą zdobyć kapitał. Zasada ta dotyczy zarówno firm, które muszą przekonać banki czy fundusze inwestycyjne do pozyskania gotówki, jak i rządów. Mimo spadków cen ropy kraje naftowe Zatoki Perskiej wciąż pozostają jednym z nielicznych źródeł gotówki – o czym świadczyć może chociażby zakup akcji Daimlera przez emirat Abu Zabi, który zainwestuje 1,95 mld euro w stuttgarckiego producenta samochodów.

[wyimek]Bankowość muzułmańska już dawnonie jest domeną krajów arabskich i muzułmańskich, ale częścią światowego systemu bankowego [/wyimek]

Do niedawna niekwestionowanym centrum bankowości muzułmańskiej w Europie była Wielka Brytania. Pierwszy muzułmański bank, uregulowania prawne ułatwiające działalność, spora baza klientów i najwięcej przedstawicielstw ze świata islamu – tak właśnie wygląda Londyn z perspektywy kapitału muzułmańskiego.

Kryzys finansowy na świecie i konieczność przyciągnięcia inwestorów zagranicznych spowodowały, że dominację brytyjską w tym zakresie postanowiła naruszyć Francja. Kiedy francuska minister finansów Christine Lagarde podczas konferencji poświęconej muzułmańskiej bankowości i finansom w listopadzie 2008 r. powiedziała, że Francja jest „zdeterminowana, by Paryż stał się centrum bankowości muzułmańskiej”, bardzo szybko nastąpiły kolejne kroki – Francja zmieniła prawo podatkowe tak, aby ułatwić działanie muzułmańskim instytucjom bankowym i aby muzułmańskie instrumenty finansowe były opodatkowane tak samo jak tradycyjne. Dodatkowo we francuskim parlamencie toczą się dyskusje nad wdrożeniem ułatwień, które pozwolą na wprowadzanie akcji muzułmańskich firm i obligacji – sukuków – do obrotu giełdowego.

Trzy banki muzułmańskie postanowiły odpowiedzieć na zaproszenie i otworzyć swoje przedstawicielstwa jeszcze w 2009 roku. Są to: Al Baraka Islamic Bank, Qatar Islamic Bank i Kuwait Finance House. W ślady Francji planuje pójść Hongkong, który także zamierza zmienić swoje prawo podatkowe, aby obligacje muzułmańskie – sukuki – były opodatkowane w ten sam sposób co papiery tradycyjne.

[srodtytul]Rozwiane wątpliwości[/srodtytul]

I wreszcie także Rosja, a konkretnie druga największa grupa bankowa w tym kraju, VTB, zamierza wyemitować pierwsze w regionie obligacje muzułmańskie. Zgodnie z opinią analityków banku rosyjskie firmy muszą być bardziej kreatywne w pozyskiwaniu kapitału, biorąc pod uwagę to, że tradycyjne źródła pozyskiwania funduszy wyschły. – Szukamy możliwości wkroczenia na ten rynek (bankowości muzułmańskiej) – zarówno dla nas, jak i naszych klientów – mówi Jurij Sołowiow, szef VTB Capital (inwestycyjnej części grupy).

Wątpliwości natury moralnej i etycznej co do stosowania zasad finansowania muzułmańskiego w Europie zostały w dużej mierze rozwiane dzięki bardzo pochlebnemu komentarzowi na temat etyki bankowości muzułmańskiej, który ukazał się w tym roku w watykańskim „L’Osservatore Romano”: „Etyczne zasady, na których oparta jest bankowość muzułmańska, mogą zmniejszyć dystans pomiędzy bankiem a klientami i przywrócić prawdziwego ducha, którym powinna się kierować każda instytucja finansowa (…) Banki Zachodu mogłyby równolegle używać narzędzi, takich jak obligacje muzułmańskie znane jako sukuki”.

Bankowość muzułmańska już dawno nie jest domeną krajów arabskich i muzułmańskich, ale częścią światowego systemu bankowego. By zrozumieć rolę i skalę zjawiska, warto wspomnieć, że wśród dziesięciu największych emitentów obligacji muzułmańskich w roku 2007 były cztery banki muzułmańskie bądź wywodzące się z krajów arabskich, a kolejnych sześć to czołówka banków światowych (HSBC Amanah, Barclays Capital, JP Morgan, Deutsche Bank, Citigroup, Standard Charterer Bank, Credit Suisse). W roku 2008 sytuacja wyglądała podobnie, tyle tylko, że zmieniła się kolejność i część banków (np. doszedł francuski Calyon).

[wyimek]Polska nie przedstawiła niemającym dotąd problemów z płynnością inwestorom arabskim atrakcyjnej finansowo oferty – poza standardowymi pakietami prywatyzacyjnymi [/wyimek]

Zgodnie z oceną agencji ratingowej Standard & Poor’s wartość rynku bankowości muzułmańskiej przekracza kwotę 800 mld dolarów z potencjałem ok. 4 bln dolarów w ciągu najbliższych kilku lat. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenia, że bankowość muzułmańska została dotknięta kryzysem w mniejszym stopniu niż tradycyjny sektor finansowy.

W sensie ekonomicznym zasady funkcjonowania produktów bankowości zgodne z prawem muzułmańskim (szariatem), opartym na zasadach wywodzących się z Koranu, nie różnią się w sposób fundamentalny od bankowości konwencjonalnej. Na przykład w przypadku wspomnianych sukuków zakazany przez Koran kupon odsetkowy zastąpiony jest ratami leasingowymi, które emitent płaci za użytkowaną nieruchomość na zasadzie znanego u nas leasingu zwrotnego. Wysokość rat leasingowych w istocie odpowiada kuponowi odsetkowemu tradycyjnych euroobligacji.

[srodtytul]Czas na Polskę?[/srodtytul]

Czy Polska, podobnie jak Francja czy Rosja, także powinna szukać kapitału u bogatych arabskich szejków? Argument dywersyfikacji bazy inwestorów jest doceniany przez emitentów obligacji, zwłaszcza w czasie kryzysu. Chociaż na razie ostatnie przetargi na sprzedaż obligacji przez polski rząd kończą się sukcesem, to wcale tak być nie musi. W końcu w ostatnich miesiącach nie udało się sprzedać obligacji za planowaną kwotę takim krajom, jak: Niemcy, Szwecja, Włochy, Czechy, Dania, Węgry, Islandia czy Hiszpania. Zainteresowanie Rosji sukukami przestaje dziwić, jeżeli weźmiemy pod uwagę aż trzy nieudane przetargi w samym tylko marcu.

Powodem takiego stanu jest oczywiście kryzys i brak gotówki na rynku, ale także ogromne potrzeby dłużne Stanów Zjednoczonych związane z planami ratowania gospodarki amerykańskiej. Same obligacje USA grożą „wyciągnięciem” dowolnie dużej ilości gotówki z rynku. Czy zachodni inwestor, mając do wyboru obligacje amerykańskie bądź nominowane w euro papiery dłużne naszych sąsiadów, wybierze Polskę? Dziś jeszcze tak, ale czy pod koniec 2009 r. będziemy mogli tak samo optymistycznie patrzeć na stronę popytową – tego nie jesteśmy pewni.

Otwarcie się na bankowość muzułmańską czy chociażby emisja sukuków poza dywersyfikacją finansowania ma także jeden dodatkowy atut. Bodaj ważniejsze niż pieniądze jest zainteresowanie krajem emitenta inwestorów arabskich, zwłaszcza pochodzących z bogatych państw Zatoki Perskiej.

Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki i zainteresowanie Polski inwestycjami z krajów Zatoki Perskiej (niedawne wizyty w regionie ministra skarbu, premiera, delegacji gospodarczych), plany prywatyzacyjne i działania mające na celu przyciągnięcie kapitału inwestycyjnego z krajów Zatoki Perskiej do firm państwowych (LOT, polski sektor chemiczny czy GPW), dziwić może brak zainteresowania ze strony Ministerstwa Finansów, a także polskiego rządu planami i możliwościami emisji obligacji skierowanych do inwestorów muzułmańskich (sukuków).

Trzeba także mieć na względzie to, że tego typu ruch z pewnością ułatwiłby rozmowy dotyczące dywersyfikacji dostaw ropy i gazu, a także pozyskania pasywnego inwestora do polskich przedsiębiorstw z sektora naftowego, a – jak wiadomo – negocjacje z Rosją nie przebiegają ostatnio w sposób, który uzasadniałby optymizm i wiarę w podpisanie satysfakcjonującej nas umowy.

Polska nie przedstawiła niemającym dotychczas problemów z płynnością inwestorom arabskim żadnej konkretnej, atrakcyjnej finansowo oferty – poza standardowymi pakietami prywatyzacyjnymi. Mobilizacja części gigantycznej płynności petrodolarowej krajów arabskich do finansowania np. naszego długu publicznego (który i tak mamy, a w dającej się przewidzieć przyszłości niestety nie należy oczekiwać jego istotnej redukcji) czy też do finansowania inwestycji prorozwojowych naszej gospodarki jest warunkiem niezbędnym ułatwienia ekspansji eksportowej rodzimych firm, próbujących jak dotąd bardzo nieśmiało penetrować rynki krajów arabskich. Przykład niewielkiej emisji islamskich papierów dłużnych przez niemiecki land – Saksonię-Anhalt – i wypromowanie w czasie ich road show niemieckich eksporterów branży rolno-spożywczej jest czymś z pewnością godnym głębszej analizy, a w naszym przekonaniu również przeniesienia na polski grunt.

Chociaż bycie pierwszym jest czasem ryzykowne, to Polska powinna i – jak wskazuje historia – może pełnić rolę lidera przemian w Europie Środkowo-Wschodniej. Można być pewnym, że już wkrótce któryś z naszych sąsiadów wykona ruch, który spowoduje, że kapitał inwestycyjny z tamtego regionu skoncentruje się nie w Warszawie, ale np. w Pradze czy Bukareszcie. Dobrze by było, gdyby tym razem działania polskiego rządu były skuteczne i szybkie. W końcu jest kryzys, a w czasie kryzysu czasem trzeba odważyć się na niestandardowe dla naszego regionu (choć już nie dla Europy Zachodniej) rozwiązania.

[i]Maciej Stańczuk jest prezesem WestLB Bank Polska SA, a Marek Kubicki redaktorem naczelnym portalu Arabia.pl [/i]

Czas kryzysu zmusza do poszukiwania nowych rozwiązań i pomysłów, które pomogą zdobyć kapitał. Zasada ta dotyczy zarówno firm, które muszą przekonać banki czy fundusze inwestycyjne do pozyskania gotówki, jak i rządów. Mimo spadków cen ropy kraje naftowe Zatoki Perskiej wciąż pozostają jednym z nielicznych źródeł gotówki – o czym świadczyć może chociażby zakup akcji Daimlera przez emirat Abu Zabi, który zainwestuje 1,95 mld euro w stuttgarckiego producenta samochodów.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację