Mamy w Polsce powiedzenie, które idealnie pasuje do tej próby opóźnienia fuzji: nie zawrócisz Wisły kijem. Dla zadłużonego na prawie 7 mld dol. koncernu z Detroit połączenie z Włochami to jedyna szansa na przetrwanie. Wiedzą o tym również amerykańskie władze, które w fuzji widzą szansę na odzyskanie choćby części z ok. 20 mld dol., które spółka dostała lub dostanie w niedalekiej przyszłości.
Zmiany zachodzące w światowej motoryzacji, podobnie jak w paru innych branżach, np. finansowej, wydają się przesądzone i co ważniejsze – nieodwracalne. Dominacja firm z USA, niekwestionowana przez całe dziesięciolecia, na naszych oczach odchodzi w przeszłość. W przypadku amerykańskiego przemysłu samochodowego winne są m.in. liczne zaniechania z przeszłości, nieumiejętność przewidywania rynkowych trendów, zbyt duże wpływy związków zawodowych czy bezrefleksyjne schlebianie gustom Amerykanów, dla których do niedawna jazda samochodem mniejszym od SUV-a była nie do pomyślenia.
Kryzys brutalnie zakończył jednak ten amerykański sen. To Fiat, słynący z produkcji oszczędnych, małych aut, okazuje się zbawcą Chryslera. To Chińczycy, nadal kojarzeni z produkcją masowej tandety, za zaledwie 100 mln dol. przejmują Hummera – oczko w głowie General Motors i ulubioną markę amerykańskich raperów.
Amerykańscy giganci przetrwają także dzięki pomocy z zewnątrz. Liderzy branży będą jednak na innym kontynencie. Otwarte pozostaje tylko pytanie: w Europie czy w Azji?
[ul][li][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/06/08/andrzej-krakowiak-konczy-sie-amerykanski-sen/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/li][/ul]