Z wyliczeń „Rz” wynika, że po pierwszym półroczu kopalnie mogą mieć u siebie nawet przeszło 6 mln ton surowca. Jeśli tempo wzrostu zapasów utrzyma się, to na koniec roku na zwałach będzie można zobaczyć jak wygląda ponad 15 proc. rocznej produkcji krajowej. Z tego powodu przychody spółek mogą się skurczyć nawet o 4 mld zł.
„Rz” od dawna zauważa tę sprawę. Po kwietniu wyliczaliśmy, że nie uda się sprzedać ok. 10 mln ton, a przychody spadną o 3,5 mld zł. Sytuacja więc zamiast się polepszać jest coraz gorsza.
Już niemal rok temu wskazywałem na to, że polscy producenci boleśnie rozminęli się ze światową koniunkturą na węgiel. W okresie zwiększonego zapotrzebowania nie nadążali z produkcją, więc odbiorcy szukali źródeł dostaw gdzie indziej. Efekt: od 2008 r. staliśmy się importerem netto surowca!
Teraz, gdy popyt się schładza, rozpędzone wydobycie rozdyma węglową górkę. Nie dziwi więc, że spółki szukają sposobów na jego wyhamowanie. W Kompanii Węglowej górnicy zamiast wydobywać węgiel będą prowadzić inne prace, np. remontowe. Jastrzębska Spółka Węglowa przedłużyła właśnie okres obowiązywania piątków bez wydobycia. W tej sytuacji dziwi tylko zachowanie części jej górników, którzy narzekają na ten pomysł – bo dniówka za takie dni jest mniejsza. Kołderka jest jednak ciut przykrótka. Więc jeśli alternatywą są cięcia zatrudnienia, to co lepsze?