[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/03/lukasz-rucinski-monopol-na-sprzedaz/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Z gwarancją rosnącego popytu, z klientami, którzy nie zrezygnują, z rynkiem podzielonym między kilku graczy, którzy nie muszą się obawiać konkurencji. Dostać udziały w jednym z nich to położyć rękę na kurze znoszącej złote jaja. Dlatego nadzieje prezesa Polskiej Grupy Energetycznej na ponad 5 mld zł z emisji jej akcji mogą się spełnić. Z pożytkiem dla budżetu, którego sytuacja bez intensywnej prywatyzacji będzie fatalna.

Jest jednak coś w operacji sprzedaży energetyki, co budzi wątpliwości. Rząd forsuje pomysł pełnej liberalizacji rynku energetycznego od początku 2010 r. i uwolnienia cen prądu dla odbiorców indywidualnych. To bardzo dobry sygnał dla potencjalnych nabywców akcji PGE – będzie można podnieść rachunki, zyski z inwestycji wzrosną. Jednak liberalizacja rynku to nie tylko zniesienie kontroli cen, to także stworzenie struktur zapewniających wolną konkurencję. W Polsce nic takiego nie istnieje, co podkreśla Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, sprzeciwiający się szybkiemu uwolnieniu cen. W zamian proponuje kilkuletni program dojścia do uwolnienia cen połączony z wprowadzeniem na rynku mechanizmów konkurencji. Ale kto go posłucha? Budżet w potrzebie, a monopole sprzedają się tak dobrze.