Gdy dwa lata temu się okazało, że nowy bank na rynku będą tworzyć Wojciech Sobieraj i Cezary Smorszczewski, uznawani za jednych z najbardziej skutecznych menedżerów, większość bankowców była pewna, że przybędzie im groźny konkurent. Gwarantem sukcesu miały być właśnie te nazwiska.
– Człowiek pistolet, bardzo błyskotliwy – mówi jeden z byłych współpracowników Smorszczewskiego, który zanim przeszedł do Alior Banku, pracował w PKN Orlen i Pekao.
– Czarek Smorszczewski to facet, który lubi iść do przodu, a mniej interesuje go bieżące zarządzanie firmą – ocenia jego dawny współpracownik z Orlenu. – Dlatego myślę, że gdy przyszedł do mniejszej, ale za to działającej bardziej agresywnie organizacji, znalazł się na swoim miejscu – dodaje.
W PKN Orlen, gdzie przez trzy lata był wiceprezesem, odpowiadał m.in. za integrację z czeskim Unipetrolem, sprzedaż Polkomtelu, restrukturyzację grupy i za transakcję kupna za około 2,5 mld dolarów litewskiej Rafinerii Możejki. To największy do tej pory zakup firmy zagranicznej przez polską. – Niezwykle spontaniczny. Zaraża swoją energią. Ale przy tym jest bardzo skuteczny i poważny. Na pewno nie można go ignorować. Charyzmatyczny – mówi „Rz” Igor Chalupec, były prezes PKN Orlen.
Jest współautorem książki odkrywającej kulisy tej transakcji. Wcześniej był wiceprezesem Pekao odpowiedzialnym m.in. za bankowość korporacyjną, ale zajmował się także segmentem detalicznym. Bankowcy twierdzą, że na pewno dużo zawdzięcza byłej prezes Pekao Marii Pasło-Wiśniewiskiej. Jego byli podwładni podkreślają, że jest bardzo wymagający, ale sprawiedliwy.