Reklama

Los Lehmana a komórka Buffetta

Czy gdyby miliarder Warren Buffett umiał odbierać wiadomości z poczty głosowej, Lehman Brothers uniknąłby plajty i kryzys kredytowy nie miałby miejsca? Wątpliwe, ale nie można tego zupełnie wykluczyć

Publikacja: 16.09.2009 18:09

Los Lehmana a komórka Buffetta

Foto: AFP

Buffett, którego holding Berkshire Hathaway obok inwestycji zajmuje się ubezpieczeniami, zdradził, że brytyjski Barclays, który chciał we wrześniu 2008 r. kupić upadającego Lehmana, kontaktował się z nim w sprawie ubezpieczenia aktywów nowojorskiego giganta. Jednak gdy Buffett poprosił o przesłanie więcej informacji faksem, nigdy się na nie doczekał. Zawiniła nieznajomość techniki. Bo jak się okazało, prezes Barclaysa Robert Diamond pozostawił wiadomość na poczcie głosowej komórki Buffetta. Tyle że miliarder nie wiedział, jak się ją odsłuchuje. I do Diamonda nie oddzwonił.

Kulisy tej sprawy Buffett zdradził przy okazji wtorkowego forum organizowanego w Carlsbad w Kalifornii przez magazyn "Fortune". Wśród amerykańskich komentatorów natychmiast pojawiły się sugestie, że gdyby Buffett porozmawiał z Diamondem, Lehman by nie upadł i cały kryzys byłby znacznie łagodniejszy.

[srodtytul] Tylko czy tak mogło być w istocie? Wątpliwe[/srodtytul]

Jak trafnie wskazuje część obserwatorów, gdyby inwestor sądził, że na ubezpieczaniu aktywów Lehmana da się zarobić, sam skontaktowałby się z Diamondem. Tak samo gdyby Diamond oceniał szansę zawarcia umowy z Buffettem jako realną, to nie poprzestałby na jednym nagraniu na pocztę, tylko próbowałby kolejny raz złapać kontakt z "wyrocznią z Omahy". Zwłaszcza że w feralny drugi weekend września zeszłego roku telefony dzwoniły bez przerwy.

Szef Lehmana Richard Fuld usilnie próbował skontaktować się z Kenem Lewisem, prezesem Bank of America. Przez amerykańskie władze finansowe obdzwaniani byli szefowie innych banków oraz funduszy inwestycyjnych, które potencjalnie miały odkupić aktywa Lehmana. Gorące linie były między USA i Londynem, gdzie decydowano, czy Barclays ma składać ofertę. Buffett tymczasem wie, jak wybierać inwestycje, i najprawdopodobniej był bardzo zadowolony z faktu, że nie musi rozmawiać z Diamondem i odprawiać go z kwitkiem.

Reklama
Reklama

Trzeba pamiętać, że innym popadającym w kłopoty gigantom Buffett pomocy nie udzielił. Jak wspominał na wtorkowej konferencji zwracał się o nią m.in. ubezpieczyciel American Insurance Group, który otrzymał wsparcie od rządu dzień po upadku Lehmana. - Nie marnuj mojego czasu - usłyszał jedynie od Buffetta Robert Willumstad, ówczesny szef AIG.

Buffett, którego holding Berkshire Hathaway obok inwestycji zajmuje się ubezpieczeniami, zdradził, że brytyjski Barclays, który chciał we wrześniu 2008 r. kupić upadającego Lehmana, kontaktował się z nim w sprawie ubezpieczenia aktywów nowojorskiego giganta. Jednak gdy Buffett poprosił o przesłanie więcej informacji faksem, nigdy się na nie doczekał. Zawiniła nieznajomość techniki. Bo jak się okazało, prezes Barclaysa Robert Diamond pozostawił wiadomość na poczcie głosowej komórki Buffetta. Tyle że miliarder nie wiedział, jak się ją odsłuchuje. I do Diamonda nie oddzwonił.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Henryk Zimakowski: Kiedy LOT odzyska samofinansowanie?
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Gospodarka, głupcze. Dwa lata od wyborów z 15 października
Opinie Ekonomiczne
Prof. Adam Noga: Ten Nobel z ekonomii był oczekiwany od dawna
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Dokąd zmierza polski system ochrony zdrowia
Opinie Ekonomiczne
Hubert Kozieł: Kreatywna destrukcja w skali międzykontynentalnej
Reklama
Reklama