Nowy lider G20

Manmohan Singh, blisko 80-letni premier rządu Indii. Jest najwybitniejszym ekonomistą indyjskim, absolwentem Harvardu i Cambridge. Obecnie nadaje także ton na szczycie G20 w Pittsburghu

Publikacja: 26.09.2009 04:02

Nowy lider G20

Foto: ROL

Jak podkreślają ekonomiści, wiedzą i doświadczeniem przebija nawet Justina Lina, głównego ekonomistę Banku Światowego, najwyżej postawionego przedstawiciela krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) w międzynarodowych instytucjach finansowych.

Jest pierwszym Sikhem, który piastuje w Indiach tak wysokie stanowisko. Obecnie to on właśnie nadaje ton na szczycie G20 w Pittsburghu.

Sędziwy technokrata (skończył właśnie 77 lat) urodził się w miejscowości Gah, wówczas w Indiach, dzisiaj to terytorium Pakistanu. Był bardzo pilnym uczniem chętnie dzisiaj wspomina, że musiał odrabiać lekcje przy świeczce, bo w jego wiosce nie było światła elektrycznego.

Po podziale Indii jego rodzina wyprowadziła się do świętego miasta Sikhów Amritsaru. Singh uczył się tak dobrze, że szybko otrzymał stypendia, które pozwoliły mu ukończyć nie tylko Uniwersytet Pendżabski, ale potem Cambridge i Harvard. Wszędzie studiował ekonomię. Tytuł jego pracy doktorskie brzmiał „Wyniki eksportu Indii 1951 – 1960, prognozy i wnioski dla polityków”.

Chwilę później otrzymał od obu uczelni tytuły doktora honoris causa. Zanim został premierem Indii, był prezesem banku centralnego (1982 – 1986) i wiceszefem Komisji Planowania (1982 – 1987). W 1991 r. w rządzie premiera Narasimhy Rao objął tekę ministra finansów (1991 – 1996). Wtedy zrobił rzecz niemożliwą – zerwał z tradycją tzw. licence raj, czyli z systemem najróżniejszych biurokratycznych barier ograniczających gospodarkę.

Zresztą wszystkie jego reformy gospodarcze, w tym zerwanie z systemem socjalistycznym, okazały się takim sukcesem, że podczas wyborów w 2004 r. nagle się stał najmocniejszym kandydatem na stanowisko premiera kraju. Wybory wygrała Partia Kongresowa rodziny Gandhi – i United Progressive Alliance Singha. Na stanowisko premiera został zaprzysiężony 22 maja 2004 r. Pierwsze reformy jego rządu były czysto gospodarcze. Zajął się redukcją deficytu budżetowego, pomógł zredukować zadłużenie najbiedniejszym rolnikom.

Ale przede wszystkim zmienił gospodarkę indyjską z autarkicznej, broniącej się przed importem, produkującej wszy- stko od rakiet po spinki do włosów i na ogół raczej kiepskiego gatunku, w coraz bardziej otwartą z nowoczesnym przemysłem i probiznesowym systemem podatkowym.

Otworzył wreszcie Indie na inwestycje zagraniczne. Kiedy w maju tego roku Kongres jeszcze raz wygrał wybory, Singh ponownie został premierem na pięcioletnią kadencję. Był to pierwszy przypadek od czasów Jawaharlala Nehru, kiedy urzędujący premier zostaje wybrany na kolejną kadencję. A Indie odetchnęły z ulgą.

Jak podkreślają ekonomiści, wiedzą i doświadczeniem przebija nawet Justina Lina, głównego ekonomistę Banku Światowego, najwyżej postawionego przedstawiciela krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) w międzynarodowych instytucjach finansowych.

Jest pierwszym Sikhem, który piastuje w Indiach tak wysokie stanowisko. Obecnie to on właśnie nadaje ton na szczycie G20 w Pittsburghu.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację