[b]Rz: Rosja buduje dwa nowe ropociągi, jeden w kierunku Zatoki Fińskiej – tzw. BTS2, drugi ze wschodniej Syberii do Pacyfiku. Stąd pojawiają się obawy, że zrezygnujecie z tradycyjnych dróg eksportu ropy, czyli systemu rurociągów Przyjaźń biegnących do Europy przez Białoruś, Ukrainę i Polskę. Czy to możliwe?[/b]
Michaił Barkow: Dlaczego mielibyśmy zrywać kontakty z naszymi tradycyjnymi odbiorcami. Ropociągu BTS2 ani tego nad Pacyfik nie budujemy przeciwko jakiemuś krajowi. Europa pozostaje naszym głównym partnerem. Żyjemy na jednym kontynencie, ale też jesteśmy krajem eurazjatyckim i aktywizujemy naszą działalność w kierunku rozwoju wschodnich terenów Rosji. W związku z realizacją BTS2 dla nas najważniejszą kwestią jest możliwość dywersyfikacji dróg eksportu, czyli większego niż obecnie pola manewru. Choć to nie znaczy, że te możliwości będą w pełni wykorzystane.
[b]Ale przecież nie po to budujecie gigantyczny ropociąg, by go nie wykorzystywać.[/b]
Podstawową rolę będzie odgrywała opłacalność przesyłu. Kiedy zapadła decyzja o budowie pierwszej nitki BTS, w samej Rosji wiele osób sceptycznie ją oceniało, nawet szefowie największych firm naftowych. A teraz stoją w kolejce, by się dostać do tego rurociągu i z niego skorzystać. Bo to opłacalna droga eksportu.
[b]Jeśli dzięki rurociągowi w kierunku portu Primorsk Rosja będzie mogła słać za granicę dodatkowo 50 mln t ropy rocznie, a tak dużego wzrostu eksportu raczej nie przewidujecie. Powstaje więc pytanie, którym z ropociągów będzie największy transport ropy. Czy będzie to północna nitka rurociągu Przyjaźń biegnąca przez Polskę?[/b]