Z drugiej strony trudno o bardziej dobitny przykład zmonopolizowania rynku. Coca -colę można łatwo zastąpić pepsi lub choćby hoop colą, dżinsy Levisa dowolną marką dostępną od ręki w centrum handlowym, a iPoda innym odtwarzaczem. Windows zastąpić trudno. Choćby dlatego debiut Windows 7 jest wydarzeniem wyjątkowym.

Ale historia monopoli pokazuje, że sytuacja dominacji na rynku to łabędzi śpiew przed rynkową klęską. W przypadku systemu Windows to powolna droga donikąd. Jeśli używa go 90 proc. potencjalnych klientów, trudno sprzedać im coś, co już mają. Program to nie samochód, który zużywa się z biegiem czasu. Chyba żeby przekonać użytkowników, że dostaną wraz z nowym produktem coś, czego nie miał poprzedni. Z jednej strony to przyznanie, że to, co się już raz sprzedało, jest niedoskonałe, z drugiej nie sprowadza się to do zaspokajania potrzeb klientów, ale kreowania nowych. Microsoft już raz poszedł tą drogą. Windows Vista, pełen nowych funkcji, okazał się... zbyt nimi przepełniony.

Przy takiej obecności na rynku każdy nowy Windows lub pakiet biurowy Office siłą rzeczy będzie miał mniej nabywców niż poprzednik. Jedyna nadzieja w postępie cywilizacyjnym, czyli wzroście liczby użytkowników komputerów. Gwiazda Microsoftu gaśnie. Tak jak przed nią IBM z lat 80., Bell, DuPont, Standard Oil czy AT&T. „Otyłe" koncerny dławiły się swoją wielkością. Microsoft też najprawdopodobniej czeka odchudzanie.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/salik/2009/10/21/biznesowe-gwiazdy-tez-kiedys-zgasna/]Skomentuj[/link][/ramka]