Ostatnimi czasy umacnia się powszechne przeświadczenie, że Polskę czeka powolne wychodzenie z gospodarczej mizerii. Coraz więcej instytucji wskazuje na scenariusz „1-2”, czyli 1-proc. wzrost gospodarczy w tym roku i 2-proc. w przyszłym. Wprawdzie nie są to oczekiwania specjalnie optymistyczne, ale obecnie, w czasach globalnej dekoniunktury, i tak plasują one Polskę w grupie europejskich liderów wzrostu. Wśród tej erupcji kryzysowego optymizmu warto zachować jednak większą niż zwykle dozę ostrożności i trzeźwości osądów.

O ile bowiem w tym roku osiągnięcie (bądź nawet przekroczenie) 1-proc. wzrostu gospodarczego jest całkiem prawdopodobne, o tyle prognozy wychodzące poza ten okres są wciąż obciążone dużą niepewnością. Dobrą lekcją w tym względzie są wydarzenia z początku tego roku, kiedy to całkiem dobre prognozy PKB na rok bieżący były stopniowo wypierane przez prognozy skrajnie pesymistyczne, które z kolei – w miarę napływu danych – okazały się zbyt pesymistyczne. A nie jest przesadnie ryzykownym stwierdzeniem, że od tego czasu skala fundamentalnych niepewności i ryzyka nie zmieniła się znacząco.

Jeden z moich kolegów, urodzony optymista, z którym podzieliłem się powyższymi przemyśleniami, odpowiedział mi wprost:

„I po co to krakanie? Jakby miało walnąć, to by już walnęło, a że jeszcze nie walnęło, to pozostaje smarować takie wypracowania”. Tylko że w powyższych rozważaniach nie chodzi wcale o krakanie, wieszczenie zagłady czy też o przepowiadanie gospodarczego Armagedonu.

Ba, sam uważam, że w 2010 r. powinniśmy zobaczyć wyraźne przyspieszenie dynamiki polskiego PKB. Chodzi natomiast o podkreślenie, iż żyjemy w czasach, delikatnie mówiąc, niepewnych. W czasach, w których już niejednokrotnie widzieliśmy rewizje najbardziej nawet przekonujących prognoz. W związku z tym wskazana jest duża doza zdrowego rozsądku w ocenie oczekiwań dotyczących dość jeszcze odległej przyszłości. Nawet jeśli oczekiwania takie stają się tak powszechne i jednomyślne, że człowiek boi się otworzyć lodówkę, bo nie wie, skąd jeszcze może usłyszeć, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy przekroczy 2 proc.