[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/10/26/agnieszka-lakoma-surowce-to-w-rosji-towar-niezwykly/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]Gdyby nie chodziło o ropę, ale o inny towar, to taki klient jak Orlen miałby mnóstwo ofert, gdyż jest wiarygodnym nabywcą, wypłacalnym i może zaakceptować takie stawki jak każda europejska firma. Problem jednak polega na tym, że rosyjska ropa nie była i nie jest typowym towarem, a jej eksportem rządzą dziwne reguły.
Wszystko wskazuje na to, że zwłaszcza Polska musi się z tym pogodzić. Choć gdyby posłuchać przedstawicieli rosyjskich władz oraz szefów firm naftowych i gazowych, to wydawać by się mogło, że surowce, czyli ropa i gaz, są zwykłym towarem eksportowym. Wielokrotnie deklarowali, że chcą sprzedawać je bezpośrednio i w przejrzysty sposób, ale na deklaracjach wszystko się kończyło.
Skoro PKN Orlen nie może negocjować bezpośrednio z Łukoilem lub Rosnieftem, mimo że jest dużym koncernem, który dla swoich rafinerii potrzebuje ok. 20 mln ton ropy rocznie, a Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo dopomina się od kilku miesięcy o dodatkowe dostawy gazu, podczas gdy inne kraje Europy proszą Gazprom o zmniejszenie dostaw, to powstaje pytanie, dlaczego tak się dzieje.
Być może problemy w handlu rosyjską ropą wynikają jedynie z różnych, skomplikowanych układów biznesowo-polityczno-towarzyskich, a Gazprom chce nam sprzedać gaz, tylko szefowie tego koncernu są chwilowo zajęci innymi sprawami.
Lecz tak jedna, jak i druga umowa jest Polsce potrzebna, bo ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.