[b][link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/10/30/chciwe-panstwo-dwa-razy-traci/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Jasne jest, że państwo takie jak Polska, niebędące potęgą gospodarczą, chroni firmy decydujące o jego sprawnym funkcjonowaniu. U nas problemem jest to, że zbyt wiele spółek uznajemy za kluczowe dla kraju i chcemy je „chronić” przed decyzjami prywatnych właścicieli. Ale to nie liczba istotnych firm jest przyczyną spięcia z Komisją Europejską. Nasza ustawa o tzw. złotym wecie jest pomyślana jako mechanizm ewentualnego dyscyplinowania firm, do których państwo wpuściło prywatnych inwestorów.
Gdyby wszystkie 13 firm, których dotyczy ta ustawa, należało w pełni do skarbu, te przepisy byłyby niepotrzebne. Ale ten mechanizm przygotowano dla firm, których akcje państwo sprzedało i formalnie utraciło nad nimi kontrolę. Złote weto pozwalało na niby-prywatyzację spółek, bo jednocześnie państwo zachowało decydujący wpływ na nie. Bruksela i zdrowy rozsądek nie pozwalają godzić się na takie rozwiązanie.
Jeżeli politycy uważają, że muszą w pełni kontrolować te wszystkie spółki, to nie powinni liczyć na dochody ze sprzedaży ich akcji. Jeżeli są firmy, od działania których zależy nasza suwerenność, to nie powinno się ich sprzedawać.
Dziś jedynym rozwiązaniem jest skrócenie listy firm kluczowych do kilku przedsiębiorstw kontrolujących nasze rurociągi, linie przesyłowe i ewentualnie linie kolejowe. Wszelkich producentów powinno się dawno sprywatyzować.