[link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/10/30/uczcie-sie-tajne-sluzby/]Skomentuj na blogu.[/link]
Oto rzutem na taśmę Polska zapewniła sobie dodatkowe, niezbędne gospodarce dostawy gazu, ale cena, jaką przyszło za to zapłacić, na razie owiana jest tajemnicą. Tak ścisłą, że od przedstawicieli PGNiG agenci wszelkich tajnych służb mogliby się uczyć trzymania języka za zębami.
Delegacja gazowniczej spółki wracająca w czwartek z negocjacji z Gazpromem w Moskwie już od momentu ich zakończenia miała wyłączone komórki. Zamiast informacji o efektach rozmów dziennikarze mogli się dowiedzieć, że spółka wyda w tej sprawie komunikat dopiero następnego dnia. Oczekiwany komunikat okazał się trzema zdaniami, mówiącymi o uzgodnieniu dodatkowych dostaw, przedłużeniu umowy do 2037 roku i o tym, że kompromis w sprawie pozostałych, istotnych kwestii spornych związanych m.in. z cenami za tranzyt gazu przez polskie terytorium, został ujęty w oficjalnym dokumencie, pod którym muszą się podpisać przedstawiciele rządu. I tyle.
Kiedy premier Donald Tusk ogłaszał na konferencji prasowej wielki sukces Polski na szczycie Unii, dotyczący pakietu klimatycznego, dziennikarze w kraju usiłowali poskładać elementy naszego sukcesu gazowego. Konferencji nie było, prezesi PGNiG odmawiali komentarzy, szczytem enigmatyczności popisał się nawet znany z elokwencji wicepremier Waldemar Pawlak. Dziwny to sukces, można by rzec – podejrzany. Nie ulega wątpliwości, że gaz będzie. To dobrze. Ale fakt, cała otoczka wygląda tak, jak wygląda, może pozwolić politykom nieprzychylnym obecnej władzy snuć choćby wizje kolejnej afery. Bezpieczeństwo energetyczne to ważna sprawa. Oby powody takiego zachowania były ważkie.