[b] [link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/11/25/polacy-w-sklepach-zatrzymali-kryzys/] Skomentuj na blogu[/link][/b]

I wygląda na to, że – mimo rosnącego bezrobocia, nieraz bardzo bolesnych restrukturyzacji firm, wiążących się m.in. z redukcją wynagrodzeń, problemów z kredytami i innych nieszczęść wynikających z najgłębszego od lat kryzysu, który dotknął większości rozwiniętego świata – znów przyniesie polskim handlowcom i, patrząc szerzej, całej gospodarce, szczęśliwą gorączkę zakupów.

Dr Bohdan Wyżnikiewicz, wiceszef Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w komentarzu do [link=http://www.rp.pl/artykul/396104.html]Listy 2000[/link], podsumowania polskiej gospodarki, które właśnie ukazało się na łamach "Rzeczpospolitej", stwierdził, że "nastawienie psychiczne przedsiębiorców jest istotnym czynnikiem zmian koniunktury". A w przypadku Polski mieliśmy do czynienia z rzadko występującą sytuacją utrzymywania się dobrych nastrojów w kraju mimo złej koniunktury w świecie. I to między innymi dzięki temu, a nie wątłym działaniom rządu, przechodzimy przez kryzys tak, jak przechodzimy.

Podobnie jest z konsumpcją indywidualną, która odpowiada za ok. 1/3 polskiego PKB. Po drugim kwartale 2009 r. wzrosła ona rok do roku o 2 proc. Po ośmiu miesiącach roku kupiliśmy – w stosunku do 2008 r. – o 2 proc. więcej "dużego AGD", o 5,4 proc. więcej drobnych elektronicznych sprzętów domowych, o prawie 10 proc. więcej telewizorów LCD i plazmowych. O 10 proc. skoczyła też sprzedaż dóbr szybko zbywalnych (FMCG) – to jeden z najlepszych wyników w Europie. A teraz jeszcze nie zamierzamy oszczędzać na świętach.

Kryzys nie zatrzymał naszej chęci do zakupów. Wytrzymaliśmy psychicznie i – także dzięki temu, że tylko lekko powstrzymaliśmy konsumpcję – jesteśmy dziś na plusie. Niech zatem żyją święta. Przez cały rok.