[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/kurasz/2009/11/30/otwiera-sie-droga-do-czegos-lepszego/]na blogu[/link][/b]
Prywatyzowana była nie sama spółka – daliśmy szansę na wpływ na cały rynek: domy maklerskie, których biznes uzależniony jest od tego, jak działa GPW, i przedsiębiorstwa, które tu będą szukać kapitału. Całe szczęście nie był to więc konkurs „kto da najwięcej pieniędzy".
Dobrze, że to powiedzieliśmy na początku, bo zagraniczne sojusze giełdowe wiedziały, jakie są nasze cele. Mieliśmy wygórowane wymagania, bo w końcu chcieliśmy oddać kontrolę nad monopolem.
Ostatecznie naszych warunków nikt nie był w stanie spełnić. A należały do nich m.in. zakaz sprzedaży akcji GPW przez najbliższych dziesięć lat czy potwierdzenie w umowie, że inwestor będzie uznawał Warszawę za centrum swoich operacji w naszym regionie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo bogatsi w doświadczenia mamy dziś pewność, że polska giełda musi iść własną drogą, którą z sukcesem kroczy już kilkanaście lat.
Najważniejsze jest to, że Ministerstwo Skarbu deklaruje, iż koniec rozmów z Deutsche Boerse oznacza początek nowej metody sprzedaży giełdy, a nie zamknięcie całego procesu prywatyzacji. Teraz czas na oddanie giełdy po rzetelnej cenie we władanie wszystkim tym, którzy jej sukces współtworzyli. Chodzi o krajowych inwestorów zarówno indywidualnych, jak i finansowych, a także biura maklerskie.