„Grecki bunt przeciw cięciom”, „Trzy osoby zginęły w zamieszkach, strajki paraliżują kraj, władze nie zamierzają ustąpić i zapowiadają reformy”, „Kryzys fiskalny wciąż niezażegnany”, „Czy grecka tragedia przeniesie się do Hiszpanii” – to „Rzeczpospolita”.
„Grecy są wściekli”, „Bankrutująca Grecja pogrąża się w chaosie i ciągnie w dół europejskie giełdy”, „Złoty zjeżdża po równi pochyłej przez… Grecję” – to „Gazeta Wyborcza”.
Jakby tego było mało, „Obcy kapitał ucieka z Polski”, „Euro po 4,10 zł, dolar po 3,20 zł, WIG20 1,5 proc. w dół. W Grecji zamieszki, a Portugalii grozi obniżka ratingu” – taki ponury obraz kreśli „Dziennik Gazeta Prawna”.
Do tego (w tej samej gazecie): „Złoty był wczoraj najsłabszą walutą na świecie. Żadną ze 170 walut notowanych przez agencję Bloomberg nie szarpnęło wczoraj tak mocno jak polskim złotym. Tak dużego jednodniowego spadku jego wartości nie było od maja 2008 r.”.
Obraz rysuje się nam apokaliptyczny i choć wielu europejskich ekonomistów i polityków uspokaja, że rynki reagują przesadnie na to, co się dzieje w Grecji, to one jednak najwyraźniej wiedzą swoje, a euro, i w ślad za nim złoty, od dzisiejszego ranka dalej – ku rozpaczy polskich kredytobiorców, którzy zaciągnęli pożyczki w walutach – się osłabia.