Media informowały ostatnio o możliwej fali renegocjacji kontraktów na budowę autostrad. Jednym z argumentów używanych jakoby przez firmy budowlane miał być ten wskazujący, że „rząd musi zdążyć na Euro 2012” z pewnymi odcinkami. Przyjrzyjmy się temu argumentowi i zastanówmy, czy podejście „zdążyć na Euro” ma sens.
Biorąc pod uwagę liczbę meczów rozgrywanych w Polsce i doświadczenia poprzednich organizatorów takich imprez, należy zakładać, że z okazji piłkarskich mistrzostw Europy zawita do nas kilkaset tysięcy, maksymalnie milion gości. Nawet optymistycznie przyjmując liczbę 1 mln dodatkowych turystów przybyłych na Euro 2012, należałoby ją odnieść do liczby turystów, którzy i bez tego do nas przyjeżdżają. Dane Instytutu Turystyki mówią o ok. 15 mln przyjazdów turystów w latach „tłustszych”, w obecnych, kryzysowych zaś ok. 12 mln przyjazdów rocznie. To statystyki dla osób, które mają co najmniej jeden nocleg w Polsce (przekroczeń granicy notuje się rocznie ponad 65 mln).
Na tym etapie powstaje więc pytanie, dlaczego plany inwestycyjne całego kraju mają być podporządkowane specyficznej grupie turystów stanowiących maksymalnie 1/12 – 1/15 normalnego rocznego ruchu turystycznego. Dodajmy, że często ci turyści (i związane z całą imprezą zamieszanie) odstraszają innych turystów – tak więc w historii dużych imprez sportowych nierzadko bywa tak jak w Austrii i Szwajcarii w czerwcu 2008 (miesiąc Euro 2008), kiedy łączna liczba turystów była mniejsza niż rok wcześniej, bez mistrzostw.
Jednak kluczowe jest to, czy te autostrady jednak nie są głównie dla obywateli polskich, którzy czekali na nie kilkadziesiąt lat, a teraz w końcu, w bólu i znoju, są one budowane. Czy 40 mln Polaków nie zasługuje na to, by autostrady zbudować porządnie i na lata, a nie spieszyć się dla jednego wydarzenia sportowego? Nie miejmy złudzeń, kibice z Europy Zachodniej wcale nie będą pod ich wrażeniem, dla większości z nich posiadanie płaskich dróg jest tak samo naturalne jak posiadanie w domu ubikacji. My zaś z tymi autostradami zostaniemy na następne dziesięciolecia. Może warto je więc zbudować porządnie, tak aby za parę lat nie trzeba było ich łatać.
[i]Felietony ekonomiczne w wydaniu online