[b]"Rz": Dlaczego dane o sprzedaży detalicznej w czerwcu tak bardzo zaskoczyły ekonomistów?[/b]
[b]Tomasz Kaczor:[/b] One cieszą, ale wciąż nie wiemy, czy jest to tylko jednorazowy pozytywny skok w górę czy też popyt wewnętrzny zaczął wyraźnie rosnąć. Analitycy, w tym ja sam, spodziewali się ożywienia popytu wewnętrznego dopiero po wakacjach, jesienią. Początek lata nie jest czasem zbytnich zakupów, stąd ostrożne szacunki ekonomistów.
[b]Przestrzega pan przed zbytnim optymizmem? Prezes GUS powiedział, że w gospodarce w całym półroczu widać stabilny umiarkowany wzrost.[/b]
Zgadzam się z tą oceną. Drugi kwartał był wyraźnie lepszy od pierwszego, i to nie tylko dlatego, że porównujemy wyniki ze słabymi rezultatami z zeszłego roku. Widać poprawę w firmach przemysłowych. Budownictwo wyraźnie nadrabia straty z pierwszego kwartału. Ale jeśli zastanawiam się, czy dynamika sprzedaży detalicznej zmniejszy się w lipcu i w sierpniu, to nie znaczy, że nie spodziewam się ożywienia. Ono się zaczyna lub się zaczęło. Jest nieuniknione. Struktura wzrostu sprzedaży detalicznej pokazuje, że najbardziej nie rośnie już tylko sprzedaż w supermarketach i dyskontach. Powoli kupujemy to, przed czym powstrzymywaliśmy się w drugiej połowie zeszłego roku i na początku tego: rosną zakupy sprzętu trwałego użytku: AGD, RTV i mebli. Ludzie przestali się bać kryzysu.
[b]Między innymi na te dane o sprzedaży zareagowała giełda, wzmocnił się też złoty. Czy one mogą być ważne z punktu widzenia Rady Polityki Pieniężnej?[/b]