Manewr taki oczywiście oznaczałby odejście Rady od dotychczasowej strategii prowadzenia polityki pieniężnej, dotychczasowego sposobu komunikacji z rynkiem, desynchronizację polityki pieniężnej z tą prowadzoną przez Europejski Bank Centralny i prawdopodobnie wzrost presji na umocnienie złotego.
Podwyżka, mimo iż byłby to zabieg obarczony pewnym ryzykiem związanym z krótkookresową reakcją rynków, umożliwiłaby prawdopodobnie skuteczną i, co najważniejsze, dobrze wymierzoną w czasie, korektę oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych. Jak wskazują badania NBP, oczekiwania te zostały najwyraźniej zachwiane zapowiedziami podwyżek cen żywności, energii i stawek VAT i tym samym wskazują na ryzyko wzrostu inflacji w przyszłości. Ryzyko, które choć ciężko kwantyfikowalne, jest znaczące.
Wyprzedzająca/korygująca podwyżka stóp, nawet w obecnym reżimie rekordowo niskich stóp nie jest jednak czymś niespotykanym wśród gospodarek wschodzących. Podwyżka taka, jak choćby w Izraelu, okazać się może sposobem na uniknięcie konieczności zacieśnienia w skali podobnej do tej z poprzednich cykli monetarnych – po spontanicznej negatywnej reakcji rynki mogłyby ocenić ten manewr jako próbę normalizacji polityki pieniężnej w odpowiedzi na coraz bardziej widoczne zagrożenia inflacyjne, uznając jednocześnie wyjątkowość otoczenia niskich stóp globalnie.
Wyprzedzająca/korygująca podwyżka stóp umożliwiłaby wreszcie mniej burzliwy przebieg finansowania deficytu budżetowego. Odkładanie podwyżek stóp, negowanie sygnałów ze sfery realnej i nominalnej oraz posługiwanie się przez RPP pasującą do realiów gospodarki USA argumentacją o preferowanym zbyt późnym niż zbyt wczesnym zacieśnieniu mogłoby skutkować w przyszłości paniczną reakcją inwestorów (polska waluta i rynek stopy procentowej).
Podwyżka taka mogłaby wpłynąć też na poprawę perspektyw konwergencji nominalnej gospodarki ze strefą euro, a więc i na spadek stóp forwardowych, w efekcie prowadząc do stabilizacji, a nawet potanienia kosztu finansowania polskiego długu.