Tak jest i w tegorocznym rankingu europejskich miast najbardziej atrakcyjnych dla inwestorów, w którym Warszawa nie dość, że jak zwykle lokuje się w trzeciej dziesiątce, to jeszcze w ciągu roku zsunęła się o jedno miejsce w dół. Trochę słabo jak na metropolię, która chętnie widziałaby się jako gospodarcze centrum Europy Środkowo-Wschodniej.

Prawda jest jednak bezlitosna – Warszawa jest jedyną ze znaczących stolic europejskich, do których nie da się dojechać autostradą, do której nawet międzynarodowe pociągi bardziej się wloką niż mkną, jest miastem bez obwodnicy, miastem w którym brakuje mostów... Na otarcie łez można się pocieszyć, że stolica jest trzecia pod względem klimatu inwestycyjnego czy pierwsza, jeśli chodzi koszty zatrudnienia. drugiej strony Warszawa jest dzisiaj ogromnym placem budowy, a realizowane projekty infrastrukturalne mają w istotny sposób poprawić poziom życia i atrakcyjność miasta. Być może dlatego stolica jest drugim po Moskwie miastem w Europie wskazywanym przez menedżerów największych europejskich firm jako miejsce do potencjalnych inwestycji w najbliższych latach.

Tyle, że aby naprawdę podnieść atrakcyjność miasta i przekuć inwestycje potencjalne w prawdziwe, nie wystarczą starania samorządu. Potrzebne są też działania na wyższych szczeblach, które usuną te bariery, które ciągną dziś Warszawę w dół. Bez tej współpracy ugrzęźniemy w trzeciej dziesiątce na dłużej, bo konkurenci nie stoją w miejscu i robią wszystko, by wygrać w wyścigu o realnych inwestorów i pieniądze.