Hubert A. Janiszewski, ekonomista i członek rad nadzorczych spółek notowanych na GPW
Budowa gazociągu Nord Stream pod dnem Bałtyku od lat wzbudza kontrowersje, szczególnie w Polsce. Sądząc z postępu prac, nasze protesty na niewiele się zdały i Gazprom zakończy w tym roku kładzenie rury, a w przyszłym gaz popłynie do Niemiec i innych krajów UE.
Jedną z kontrowersji na obrzeżu kwestii gazociągu jest, i słusznie, obawa, iż rura przecina tor wodny do Świnoujścia i Szczecina, co może ograniczyć wielkość statków zawijających do tych portów.
W tej chwili mogą tam zawijać statki o maksymalnym zanurzeniu 13,5 m i zwiększenie tego (zanurzenia czy wielkości) stanie się niemożliwe, co w świetle budowy gazoportu w tym rejonie może ograniczyć efektywność tego przedsięwzięcia.
Podobno Polska od 2007 r. stawia problem konieczności położenia gazociągu na odcinku krzyżowania się z torem wodnym nie na dnie, ale wkopania go pod dno, by umożliwić pogłębianie toru w przyszłości. Podobno takie postulaty i rozmowy prowadzone były przez ministerstwa Gospodarki i Spraw Zagranicznych, a nawet przez premiera Donalda Tuska z kanclerz Angelą Merkel.