Przed przejściem do Deni Cler pracowała Pani wiele lat w bankach. Ciężko było się przestawić na zupełnie inną skalę działalności jak i kompletnie odmienny produkt?
Co parę lat zmieniam dosyć znacząco przebieg swojej kariery zawodowej. Pierwsze osiem lat przepracowałam w branży FMCG, kolejne dziewięć w sektorze bankowym. Teraz wchodzę w modę. Zarządzanie rachunkiem zysków i strat wszędzie wygląda tak samo, prawa rynkowe także, a najważniejszy jest klient bez względu na rynek. To świetna branża, dostałam duże wsparcie i bardzo pozytywnie mnie przyjęto. W niemal każdej rozmowie można sprzedawać swój produkt. Cały czas to robię, spotykając się z partnerami biznesowymi, mediami, klientami. Środowisko jest zupełnie inne, podobnie jak komunikowanie się, szybkość działania, różnic jest sporo. Jednak im więcej ma się doświadczenia tym chyba łatwiej można dostosować się do nowego środowiska i znaleźć też plusy tej inności. Sama dzięki temu zyskuję dodatkową motywację do działania.
Jednak informacja o objęciu przez Panią posady prezesa Deni Cler była zaskoczeniem. Słyszałem też, że to jedynie etap próbny i w grupie przewidziano dla Pani znacznie wyższe stanowisko.
Nic mi na ten temat nie wiadomo, na razie bardzo poważnie traktuję wyzwanie, jakim jest dla mnie to stanowisko i marka Deni Cler. Jestem wszechstronnym menedżerem i jeśli trzeba będzie wesprzeć jakiś inny projekt grupy to na pewno to zrobię. Przez lata rekrutowałam menedżerów wysokiego szczebla, więc wiem, że jak się taką osobę zatrudnia, to myśli się także co będzie dalej. Wszystko w tej sytuacji jest możliwe.
Właściciel Deni Cler czyli Vistula Group od jakiegoś czasu zapowiada nową strategię dla tej spółki. Czego się można po niej spodziewać?