Reklama

Notowania w cieniu sporu

Konflikt między akcjonariuszami mniejszościowymi TC Dębica a inwestorem strategicznym zdaje się nie mieć końca

Publikacja: 25.07.2011 01:55

Dębica to jedna z najstarszych nadal notowanych na naszej giełdzie spółek. Od grudnia 1995 r. inwestorem strategicznym jest amerykański koncern Goodyear, który wówczas kupił od Skarbu Państwa ponad 32 proc. akcji spółki, płacąc za każdą 40 zł. Umowa prywatyzacyjna przewidywała podniesienie kapitału spółki. I było to pierwsze pole konfliktu Amerykanów z innymi inwestorami. Chodziło o cenę emisyjną nowych akcji. Tu zwycięzcami okazali się inwestorzy finansowi.

Dębica jako jedna z pierwszych giełdowych spółek regularnie płaciła wysoką dywidendę. W efekcie przez lata na linii inwestorzy finansowi – Goodyear panował spokój. Rynek liczył, że z czasem koncern ogłosi wezwanie i po dobrej cenie kupi akcje, które nie są jego własnością.

Czekanie na wezwanie trwa do dziś. I to jego brak jest – jak sądzę – przyczyną wojny inwestorów finansowych z Amerykanami. Jesienią 2007 r. inwestorzy zjednoczyli siły i zaczęli się domagać powołania audytora do spraw szczególnych, który miałby sprawdzić, czy Dębica nie stosuje w rozliczeniach z Goodyearem cen transferowych, a tym samym czy nie jest zaniżana rentowność polskiej spółki. Tę samą taktykę stosowali w konflikcie z inwestorem branżowym w innej – niegdyś giełdowej – oponiarskiej spółce, czyli w Stomilu Olsztyn. Wówczas metoda okazała się skuteczna i koncern Michelin ogłosił wezwanie.

W Dębicy do powołania audytora nie doszło. Goodyear szybko osiągnął porozumienie z sojuszem inwestorów. Jego elementem było niewielkie wezwanie, zapowiedź wyższej dywidendy oraz kolejnego, dużego wezwania.

Inwestorzy finansowi nie kryli zadowolenia z porozumienia. Nie przypuszczali, że to sukces chwilowy. Jesienią 2009 r. Goodyear z obowiązku ogłoszenia wezwania się wywiązał, ale zaproponowana w nim cena była najniższa z możliwych.

Reklama
Reklama

Niska cena w wezwaniu była zapowiedzią nowej fazy konfliktu, która trwa do dziś. Walka toczy się w polskich i zagranicznych sądach. Tym razem Amerykanie, którzy porozumieniem z 2008 r. kupili sobie czas, zdają się grać twardo. Przeforsowali powołanie innego niż wskazany przez inwestorów finansowych biegłego rewidenta do spraw szczególnych, a ten w dokumentach spółki nie znalazł śladów nieprawidłowości. To spowodowało działania prawne drugiej strony. Spór trwa na razie jedynymi, którzy mają z niego korzyści, są prawnicy obu stron.

Autor jest publicystą ekonomicznym

Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławiński: Banki centralne to nie GOPR ratujący instytucje, które za nic mają ryzyko systemowe
Opinie Ekonomiczne
Prof. Kołodko: Polak potrafi
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Europa staje się najbezpieczniejszym cmentarzem innowacji
Opinie Ekonomiczne
Nowa geografia kapitału: jak 2025 r. przetasował rynki akcji i dług?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Druga Japonia i inne zasadzki statystyki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama