Odsetek dla krajów rozwiniętych był kilkakrotnie wyższy. Dla wielu z nas telefon komórkowy był pierwszym telefonem w życiu. Polacy mieli wszelkie powody, aby pokochać sieci mobilne. Wczoraj telefonię, dzisiaj dostęp do Internetu, który jest jednym z najszybciej rosnących segmentów telekomunikacyjnego rynku.

Eter nie jest jednak z gumy.  Rosnąca liczba użytkowników, nowe szybkie usługi dostępowe wymagają nowych częstotliwości radiowych zazdrośnie wydzielanych przez państwo. Konflikt między administracją – główne skrzypce grało w nim Ministerstwo Obrony Narodowej – na półtora roku zastopował przydział nowych częstotliwości radiowych dla głodnego rynku. Na dobitkę nie sprzyjają nam międzynarodowe ustalenia co do zasad korzystania  z nowych częstotliwości radiowych, jakie zwalniają stopniowo nadawcy telewizyjni i wojsko.

Dzisiaj operatorzy jeszcze sobie radzą z deficytem, ale jeżeli rynek będzie się dalej rozwijał w takim tempie, to sieci zaczną się zapychać. Jak zwykle na tym świecie sprawa nie jest taka prosta. Polskie wojsko musi zmodernizować swoje systemy komunikacyjne i zwolnić nowe częstotliwości, a polski rząd musi uzgodnić zasady korzystania z nowych częstotliwości z sąsiadami zza wschodniej granicy. Na to pierwsze powinny znaleźć się pieniądze, a na to drugie determinacja, jeżeli mobilny Internet ma nie utknąć w miejscu.