Być może Naszej-Klasie pomogła ofensywa Google'a, który uruchomił konkurencyjny wobec Facebooka serwis. Gdzie dwóch się bije... Polskie firmy internetowe muszą korzystać z każdej nadarzającej się sposobności, bo w starciu z globalnymi graczami warunki są przeciwko nim.
Amerykański rynek internetowy i reklamowy jest wielki i innowacyjny. Pozwala wypączkować wielu przedsięwzięciom. Angielski jest lingua franca całego świata, więc anglojęzyczne serwisy łatwo przyciągają użytkowników z różnych krajów.
Są przystępne i modne, bo wszyscy o nich mówią i piszą. Zazwyczaj są też dobrze zrobione, bo inaczej nie przetrwałyby na rodzimym rynku. Masa użytkowników pozwala im zaoferować dobre usługi reklamodawcom. Mogą reinwestować potężne środki na jeszcze mocniejsze serwery, ciekawsze usługi, kolejne wersje językowe. Mają coraz więcej użytkowników i reklamodawców... Kółko się zamyka.
Lokalni konkurenci rzadko potrafią się przeciwstawić, bo zazwyczaj proponują na rodzimych rynkach klony amerykańskich pomysłów. W Polsce zasadniczo bronią się tylko te przedsięwzięcia, które mają unikalną, lokalną ofertą: Allegro – handlową, Onet – informacyjną itp. Serwisy społecznościowe mają trudniej, bo ich oferta jest szablonowa – to narzędzia, a nie treści.