Taki rozwój sytuacji był do przewidzenia.I nawet gdyby ETS ugiął się pod naciskami i zwolnił Amerykanów z dodatkowych opłat, to i tak Komisja Europejska znalazłaby inny sposób, by wszyscy przewoźnicy płacili tak samo i tyle samo. Protestują jeszcze Chińczycy i Hindusi. Z tym,że Chińczycy chcą iść do sądu niemieckiego, zaś Hindusi twardo mówią,że płacić nie będą.Atmosfera zaczyna się robić jak na wschodnim bazarze.
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego,że dbałość o środowisko naturalne jest celem nadrzędnym, tak samo jak nikt nie argumentuje,że transport lotniczy ma na swoim koncie 3 procent światowych emisji CO2.
Wątpliwości jednak budzi co innego : dlaczego Komisja Europejska tak bardzo dbająca o czystość powietrza uaktywnia się jedynie wówczas, gdy chodzi o pieniądze za prawa do handlu emisjami,które zapewne zasilą unijne budżety tak dzisiaj napięte. Dlaczego Bruksela nie poświęci niezbędnej uwagi innemu projektowi ,który nazywa się „ Europejskie Jednolite Niebo" ślimaczącym się od ponad 10 lat ? A ten projekt spowodowałby ogromne zmniejszenie emisji, bo zakłada między innymi zdecydowane skrócenie tras przelotów oraz praktycznie zlikwidowanie kołowania nad lotniskami w oczekiwaniu na lądowanie. Tutaj rządy i sama Komisja nie są już takie energiczne i chociaż mamy Schengen na ziemi, to Schengen na niebie już nie ,bo 24 z 27 stolic uznało,że prawdziwe otwarcie nieba godzi w ich suwerenność.
Efekt będzie taki: politycy będą się kłócić i bronić suwerenności, niebo wcale nie będzie bardziej czyste, a opłaty obciążą pasażerów,dla których będzie to tylko kolejny podatek.