Niejasne prognozy na Nowy Rok

Per­spek­ty­wy nad­cho­dzą­ce­go ro­ku 2012 nie ry­su­ją się zbyt ja­sno. Wszy­scy się naj­wy­raź­niej o bar­dzo ró­żne rze­czy mar­twią

Publikacja: 30.12.2011 05:05

Niejasne prognozy na Nowy Rok

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Pre­zy­dent Fran­cji Ni­co­las Sar­ko­zy mar­twi się na przy­kład o to, czy w naj­bli­ższych mie­sią­cach je­go kraj nie stra­ci ra­tin­gu AAA, a w związ­ku z tym czy on sam nie prze­gra zbli­ża­ją­cych się nie­uchron­nie wy­bo­rów. Z ko­lei pre­mier Ro­sji Wła­di­mir Pu­tin w ogó­le nie oba­wia się ta­kiej ewen­tu­al­no­ści, że wy­bo­ry mógł­by prze­grać (nie wie­dzieć cze­mu). Za to ma po­wa­żne po­wo­dy do obaw, czy aby ce­ny ro­py po­now­nie nie spad­ną po­ni­żej 50 dol. za ba­rył­kę. Bo wów­czas dla utrzy­ma­nia wła­dzy mo­że nie wy­star­czyć na­wet 99 proc. gło­sów od­da­nych na nie­go w wy­bo­rach pre­zy­denc­kich.

To, co mar­twi Pu­ti­na, cie­szy­ło­by pew­nie kie­row­ców na ca­łym świe­cie, któ­rzy dziś z bó­lem ser­ca za­je­żdża­ją na sta­cje ben­zy­no­we. Ale kie­row­cy ra­czej się za­smu­cą fak­tem, że na razie per­spek­tyw ta­niej ben­zy­ny nie wi­dać, a na­wet gdy­by ro­pa po­ta­nia­ła, i tak wzro­sły­by ma­rże na­li­cza­ne przez kon­cer­ny pa­li­wo­we i po­dat­ki po­bie­ra­ne przez rzą­dy. Zresz­tą gdy­by na­wet speł­ni­ło się ich ma­rze­nie i ce­ny na sta­cjach by spa­dły, nie ozna­cza­ło­by to pew­nie nic do­bre­go. Dra­stycz­ny spa­dek cen ben­zy­ny ozna­czał­by za­pew­ne po pro­stu to, że świa­to­wa go­spo­dar­ka wpa­dła w gwał­tow­ną re­ce­sję – a wów­czas wpraw­dzie pa­li­wo by­ło­by ta­nie, ale lu­dzie mo­gli­by nie mieć w port­fe­lach pie­nię­dzy, aby za nie za­pła­cić.

Z mi­ni­stra­mi fi­nan­sów też nie jest spra­wa ła­twa. Nie­któ­rzy – np. nie­miec­ki – bar­dzo chcie­li­by, by in­ni po­szli ich wzo­rem, pod­nie­śli po­dat­ki i ob­cię­li wy­dat­ki, a dzię­ki te­mu już za dwa czy trzy la­ta od­zy­ska­li za­ufa­nie ryn­ków fi­nan­so­wych. To jed­nak śred­nio po­cie­sza mi­ni­strów z tych kra­jów, któ­re oba­wia­ją się, że za­nim owo za­ufa­nie się od­bu­du­je, mo­gą utra­cić płyn­ność fi­nan­so­wą i zban­kru­to­wać. Gre­cy, Por­tu­gal­czy­cy i Hisz­pa­nie oba­wia­ją się, że gdy­by roz­pa­dła się stre­fa eu­ro, ich no­wa wa­lu­ta gwał­tow­nie by osła­bła – a w ślad za tym na­stą­pił­by cię­żki kry­zys fi­nan­so­wy, wy­buch in­fla­cji i re­ce­sja. Ale z ko­lei Niem­cy (przy­naj­mniej nie­któ­rzy) mar­twią się o coś do­kład­nie od­wrot­ne­go – że roz­pad stre­fy eu­ro ozna­czał­by dla nich gwał­tow­ne wzmoc­nie­nie no­wej wa­lu­ty. I oczy­wi­ście rów­nież re­ce­sję, ty­le że wy­wo­ła­ną za­ła­ma­niem eks­por­tu.

Wol­ni od kło­po­tów nie są Ame­ry­ka­nie (po­ło­wa na­ro­du mar­twi się o to, że dal­szy wzrost wy­dat­ków rzą­do­wych i dłu­gu pu­blicz­ne­go wpę­dzi ich w kło­po­ty – a dru­ga po­ło­wa boi się, że do ta­kie­go sa­me­go efek­tu do­pro­wa­dzi sil­na re­duk­cja wy­dat­ków i dłu­gu). Ani nie są od nich wol­ni Chiń­czy­cy (któ­rzy oba­wia­ją się, że moc­ny do­lar ozna­cza dal­sze udzie­la­nie nie­mo­żli­we­go do spła­ty kre­dy­tu Ame­ry­ka­nom, ale jed­no­cze­śnie bo­ją się, że sła­by do­lar ozna­cza prze­pa­dek czę­ści zgro­ma­dzo­nych przez nich re­zerw wa­lu­to­wych i spa­dek eks­por­tu).

Ge­ne­ral­nie więc świat bar­dzo po­dzie­lił się w lę­kach i ocze­ki­wa­niach. Pe­sy­mi­ści prze­wrot­nie mó­wią, że nie­po­trzeb­nie się mar­twi­my, bo prze­cież 21 grud­nia mo­że na­dejść ko­smicz­na ka­ta­stro­fa i ko­niec świa­ta, a za­tem pro­ble­my roz­wią­żą się sa­me. Opty­mi­ści (?) są jed­nak zda­nia, że ża­den me­te­oryt nam nie po­mo­że i że je­śli sa­mi czegoś z tym ba­ła­ga­nem nie zro­bi­my, to bę­dzie w naj­lep­sze trwał.

A my, w Pol­sce? Uda­je­my się ma­so­wo na przed­świą­tecz­ne i po­świą­tecz­ne za­ku­py, naj­wy­raź­niej nie przej­mu­jąc się za­nad­to nie­ja­sny­mi per­spek­ty­wa­mi glo­bal­nej go­spo­dar­ki. I po po­ło­wie dzie­li­my się na tych, któ­rzy mar­twią się z po­wo­du bra­ku śnie­gu na syl­we­stra, i tych, któ­rych to cie­szy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację