Więcej prezesów z polisami

Ubezpieczone zarządy zwiększają wiarygodność firmy – mówi szefowa Chartisa

Publikacja: 15.03.2012 03:40

Agnieszka Żołędziowska

Agnieszka Żołędziowska

Foto: Chartis Europe

Rz: Czy spadek udziału PZU w rynku korporacyjnym następuje kosztem waszego wzrostu?

Agnieszka Żołędziowska:

Gdyby PZU nie tracił klientów na własne życzenie, jego pozycja utrzymywałaby się na niezmienionym poziomie. Jeszcze do niedawna spółka ta miała ponad 70-proc. udział w rynku. Jako że ubezpieczyciel zdecydował się oczyścić portfel i zmienić własną politykę, inni mogą tę część rynku przejąć. Zakładam jednak, że to, czego prezes Andrzej Klesyk się pozbywa, to biznes nierentowny, a taki nas nie interesuje. W ubezpieczeniach korporacyjnych jesteśmy partnerem dla ok. 50 proc. największych polskich firm według rankingu publikowanego przez „Rz". W tym segmencie mamy ok. 30 – 40 proc. udziału w rynku.

Czyli jesteście nastawieni na klientów dużych.

Tak, zgodnie z definicją rynku polskiego interesują nas głównie duże korporacje. Jednocześniey coraz więcej firm z sektora MSP interesuje się naszymi produktami, np. polisami D&O, czyli directors and officers (członkowie zarządów i dyrektorzy wysokiego szczebla). Wprowadziliśmy je na polski rynek 20 lat temu. Ich podstawa to przejęcie odpowiedzialności za finansowe konsekwencje decyzji podjętych przez członków zarządów i rad nadzorczych. Wszystkie dodatkowe szczegóły są negocjowane indywidualnie. Pierwsze polisy kosztowały kilkadziesiąt tysięcy złotych, teraz można je mieć już za kilka tysięcy, to pokazuje ewolucję rynku. Ubezpieczenie D&O często jest tańsze niż polisa casco dobrego samochodu prezesa.

Czy na wzrost popularności ubezpieczania się członków zarządu wpłynął kryzys?

Tak, ale też rosnąca świadomość szkód. Zarówno my, jak i konkurencja wypłaciła kilka głośnych, bo kilkunastomilionowych odszkodowań. Przykładem jest spółka Boryszew. Firma chętnie mówiła o tym potem w mediach, bo wypłata zwiększyła jej wiarygodność – we właściwy sposób zadbano o zabezpieczenie interesów udziałowców. To pomogło zwiększyć poziom zrozumienia, że polisa może przydać się zarówno dużej, jak i niewielkiej firmie. Rosnąca popularność D&O to trend, jaki przychodzi do nas z zagranicy. Np. w Londynie w prospekcie emisyjnym zaznaczana jest

informacja, że spółka ma wykupioną tzw. polisę IPO. W ten sposób rośnie jej wiarygodność w oczach potencjalnych inwestorów. Zarządom z kolei polisy ułatwiają pracę – łatwiej jest podejmować decyzje, gdy nie trzeba się bać o każdy podejmowany krok. Ubezpieczenie pokrywa też koszty obrony prawnej do pełnego limitu polisy.

Do pełnego, czyli jakiego?

Limity sukcesywnie rosną. Zależą w dużym stopniu od obrotów firmy i tego, na jak wiele zarządzający nią menedżerowie są narażeni. Czasem są to tysiące złotych, czasem jednak miliony. W ostatnich latach ten rynek rósł o kilkadziesiąt procent. Z jednej strony to wynik powracających z zagranicy menedżerów, którzy są przyzwyczajeni, że polisa jest standardem w ich pracy, z drugiej – spadające ceny, zatem większa dostępność, w końcu – rola międzynarodowych firm doradztwa finansowego, które znają ciekawe rozwiązania produktowe z innych rynków. Daleko jednak jeszcze jesteśmy od nasycenia. Częściowo problemem jest stosunkowo mała popularność produktu wśród pośredników ubezpieczeniowych. To trudne polisy, balansujące na krawędzi różnego typu odpowiedzialności, nie tylko cywilnej, ale też karnej, administracyjnej. Sprzedaż jest trudna, bo niełatwo wytłumaczyć, na czym polegają. Jednak zawsze to dodatkowe źródło dochodów.

Chartis działa jako oddział. Czy tendencja, by ubezpieczyciele zmieniali się z niezależnych spółek właśnie w oddziały, będzie się nasilać w związku z dyrektywą

Solvency II?

Chciałabym znać odpowiedź na pytanie, czy Solvency II wejdzie kiedyś w życie i jeśli tak, to kiedy. Proces, jaki musieliśmy przejść, by przekształcić się ze spółki akcyjnej w oddział trwał przeszło dwa lata, a jesteśmy stosunkowo małą firmą. Nie jestem pewna, czy nadzór patrzyłby przychylnym okiem na podobne pomysły innych graczy.

Cele na ten rok?

W 2011 r. mieliśmy ponad 20-proc. dynamikę i na ten rok nasze plany są podobne. Nie wykluczam też, że wejdziemy mocniej w segment ubezpieczeń indywidualnych.

—rozmawiała Zuzanna Reda

CV

Agnieszka Żołędziowska

jest dyrektorem generalnym polskiego oddziału Chartis Europe od lutego 2010 r. Wcześniej pełniła obowiązki zastępcy dyrektora generalnego polskiego oddziału AIG. Z rynkiem ubezpieczeń związana jest od roku 1994, początkowo jako broker w firmie Gras Savoye, później Sedgwick Polska. Wcześniej była menedżerem w Allianz Polska.

Rz: Czy spadek udziału PZU w rynku korporacyjnym następuje kosztem waszego wzrostu?

Agnieszka Żołędziowska:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację