W ubiegłym tygodniu ogłoszono, że inflacja (CPI) wzrosła w lutym do 4,3 proc. r/r wobec 4,1 proc. r/r w styczniu. W powszechnym odbiorze uznano to za powód do niepokoju – spodziewano się raczej utrzymania lutowej inflacji na poziomie 4,1 proc. r/r. Lekkiego wzrostu inflacji w lutym można się było jednak spodziewać, choćby dlatego, że rok wcześniej wyraźnie obniżyły się ceny paliw, a w lutym 2012 r. można było oczekiwać ich wzrostu. Ten rozdźwięk pomiędzy prognozami a rzeczywistymi danymi mógł wynikać z przyjęcia przez część analityków błędnego założenia o korekcie w dół styczniowej inflacji w wyniku zmiany systemu wag w indeksie CPI.
Wszystko wskazuje na to, że przed nami trzymiesięczny okres spadku inflacji. Jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego na rynku żywności i paliw, a złoty gwałtownie nie osłabnie, inflacja może obniżyć się w marcu nawet do ok. 3,7-3,8 proc. r/r.
W maju po raz pierwszy od dawna indeks CPI może zejść poniżej górnej granicy dopuszczalnych wahań wokół celu inflacyjnego RPP – 3,5 proc. r/r.
Jednak już od czerwca inflacja najprawdopodobniej ponownie wzrośnie, z dużymi szansami na przekroczenie 4 proc. r/r zwłaszcza we wrześniu.
By tak się stało nie trzeba wcale bieżącego wzmożenia napięć inflacyjnych – wystarczy, by w każdym z tych miesięcy ceny żywności zmieniały się zgodnie ze średnią z ostatnich 10 lat. Po prostu, trudno będzie osiągnąć tak wyraźny spadek cen żywności jaki miał miejsce szczególnie w czerwcu i wrześniu ubiegłego roku. Po ustąpieniu tych „podażowych" efektów bazowych, inflacja powinna się zdecydowanie obniżyć w IV kw. do nieco ponad 3 proc. r/r w końcu roku. Najnowsza projekcja inflacyjna NBP skorygowana w oparciu o dane dostępne po 24 stycznia pokazuje podobny przebieg procesów inflacyjnych. Średnioroczny wskaźnik CPI po osiągnięciu ok. 3,7 proc. w 2012 r. zbliża się tam do celu inflacyjnego (ok. 2,65 proc.) już w roku 2013.