. Jest jednym z nielicznych, które rozwijają się mimo kryzysu na europejskim rynku lotniczym. W ubiegłym roku Turkish Airlines przewiózł 32,6 mln pasażerów, obsługuje 196 połączeń, w tym 152 międzynarodowe. W rankingu Skytrax, gdzie głosują pasażerowie, linia została wybrana najlepszą w Europie i siódmą na świecie. Analitycy podkreślają, że tureckie linie plasują się wysoko zarówno w ocenach serwisu, jak i polityki marketingowej, a ich model biznesowy znakomicie się sprawdza.

To daje szansę, że ta próba sprzedaży akcji Lotu przez państwo nie zakończy się podobnym finałem jak niesławna historia z liniami szwajcarskimi.

Inna sprawa, że Skarb Państwa nie ma wyboru. Początkowo wydawało się, że o polskiego przewoźnika będą się bić najwięksi w Europie, z Lufthansą i British Airways na czele. Jeszcze niedawno, bo w lutym tego roku, jeden z branżowych portali podał, że Lotem zainteresowane są linie chińskie. Teraz widać wyraźnie, że na placu boju zostali tylko Turcy, mimo że Lot poprawia wyniki, utrzymując w rankingach tytuł najlepszej linii w Europie Środkowej i Wschodniej. Wiedzą, czego chcą: przez Warszawę do Europy Środkowej i Wschodniej latałoby nie tylko więcej pasażerów z Turcji, ale także z Bliskiego Wschodu oraz Afryki. Stawiają też warunki: chcą mieć wolną rękę w restrukturyzacji polskiego przewoźnika. Nie jest to najlepsza pozycja negocjacyjna. Zwłaszcza w czasach, gdy inni przewoźnicy nie myślą na razie o przejęciach, tylko jak by skutecznie ściąć koszty.