Reklama

Polska zapłaci za złudzenia Brukseli

Nie tylko my poniesiemy koszty nieudolności urzędników i polityków unijnych

Publikacja: 14.05.2012 21:05

Paweł Jabłoński

Paweł Jabłoński

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Sprawa Grecji jest jedną wielką kompromitacją Brukseli, za którą zapłacą - co najmniej kilkadziesiąt miliardów euro - podatnicy ze wszystkich krajów Wspólnoty.

Ta historia zaczęła się przed laty, gdy Ateny bezkarnie fałszowały statystyki. Bruksela spokojnie patrzyła na to, jak słaby gospodarczo kraj zapożycza się na tak wysokie kwoty, że nie stać go nawet na spłatę odsetek. Wtedy zaczęto pompować w jej papiery dziesiątki miliardów euro. Choć miliony demonstrantów w Atenach powinny być jasnym sygnałem, że na Peloponezie nie ma społecznego przyzwolenia na oszczędności i wyrzeczenia.

Dziś tłumaczy się nam, że zwłoka była potrzebna po to, by zachodnie banki miały czas na przygotowanie się na straty wynikające z posiadania bezwartościowych greckich obligacji. Jednak lepiej byłoby dofinansować bezpośrednio owe banki, a nie Grecję.

Lepiej byłoby też, gdyby kolejność działań była odwrotna. Najpierw Grecja powinna podjąć działania, które wykazałyby jej determinację w wychodzeniu z kryzysu - a jednym z pomysłów mogłoby być powolne wyjście tego kraju z eurolandu. Dopiero po podjęciu takiej decyzji Unia mogłaby wesprzeć Greków finansowo.

Tymczasem, przy obecnej strategii bezbolesnego stopniowego „obcinania greckiego ogonka" (żeby mniej bolało...) mamy w Unii jątrzącą się ranę, która jest wykorzystywana tylko przez spekulantów.

Reklama
Reklama

Na razie Polska wychodzi na tym nieźle (pomijając konieczność wypłacenia MFW ponad 6 mld euro), bo słabnący złoty daje nam większy eksport. Ale jeżeli wahania na rynkach przekształcą się w załamanie gospodarcze w Unii, to nie pomoże nam nawet najsłabsza waluta, też pogrążymy się w najlepszym razie w marazmie. W skrajnej sytuacji za nieudolność Brukseli zapłacimy recesją tak samo jak reszta UE.

Sprawa Grecji jest jedną wielką kompromitacją Brukseli, za którą zapłacą - co najmniej kilkadziesiąt miliardów euro - podatnicy ze wszystkich krajów Wspólnoty.

Ta historia zaczęła się przed laty, gdy Ateny bezkarnie fałszowały statystyki. Bruksela spokojnie patrzyła na to, jak słaby gospodarczo kraj zapożycza się na tak wysokie kwoty, że nie stać go nawet na spłatę odsetek. Wtedy zaczęto pompować w jej papiery dziesiątki miliardów euro. Choć miliony demonstrantów w Atenach powinny być jasnym sygnałem, że na Peloponezie nie ma społecznego przyzwolenia na oszczędności i wyrzeczenia.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Minister środowiska Tajwanu: Nasz udział w transformacji klimatycznej
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: USA kontra Chiny: półprzewodniki jako pole bitwy?
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Dlaczego sukces lepiej widać z zewnątrz
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Nie ma darmowych lunchów. Regulacji też
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piasecki: Narodowa obronność na pół gwizdka
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama